Sonata Kreutzerowska – Lew Tołstoj

tosiński

2010-12-28

sonata_kreutzerowska_160Tym razem chciałbym zwrócić uwagę czytelników na ważną, myślę, serię, która ukazuje się nakładem wydawnictwa Znak - "50 książek na 50-lecie Znaku". I choć brzmi komercyjnie, gromadzi ona nietuzinkowe dzieła wielkich pisarzy w nowych przekładach, poczynając od Dostojewskiego czy Conrada, kończąc na Iwaszkiewiczu czy Hašku. Wśród nich swoje miejsce znalazł także Lew Tołstoj ze swoją "Sonatą Kreutzerowską".



O hrabim Tołstoju można by mówić wiele, choć niewiele już niewypowiedzianego, bowiem postać ta znana jest ze wszech miar na całym świecie, nie tylko literackim. Przypomnieć zaledwie można, iż był to myśliciel, prozaik, krytyk, twórca wielu kontrowersyjnych tez filozoficznych, z których musiał się rozliczać nawet w sądzie, moralizator, artysta, nauczyciel. Zwolennicy Tołstoja jego prozę wynoszą poza zenit literatury pięknej, a filozofię zaś (tzw. chrześcijański anarchizm) uznają za swoją religię. Przeciwnicy natomiast zarzucają mu hipokryzję moralną, związaną z piętnowaniem i walką z ubóstwem z jednej strony oraz tytułem hrabiowskim z drugiej. A także głoszenie prawd o czystości w związku małżeńskim z kilkanaściorgiem dzieci "w dorobku", w tym również z nieprawego łoża. Dylematów tych, trudnych jakże do oceny, tutaj nie rozstrzygnę, co zresztą nie jest moim celem, jednakże chcę rzucić światło biografii autora na refleksję na temat samej książki.

Tytuł publikacji wydaje się być wielce intrygującym. Z jednej strony "Sonata Kreutzerowska" to tytuł sonaty Beethovena (napisanej dla jednego z wybitniejszych skrzypków - Rodolpha Kreutzera, uznawanego za założyciela francuskiej szkoły skrzypcowej), z drugiej - okazuje się ważnym elementem fabuły książki i w efekcie stanowi, można powiedzieć, ważną częścią punktu kulminacyjnego wydarzeń opisywanych przez Tołstoja.

Pisarz za oś utworu uznał coś, czego w zasadzie sam nie znosił i czego unikał mieszkając na wsi, a mianowicie podróż pociągiem. Wydarzenia opowiadane są w pierwszej osobie, jednak tożsamość postaci, która nam relacjonuje to, czego doświadcza, nie zostaje ujawniona do końca utworu. Tak naprawdę głównym bohaterem jest pasażer siedzący w tym samym przedziale co narrator, starszy człowiek o imieniu Pazdnyszew. Niedługo potem okazuje się, iż Tołstoj w tym bohaterze zawarł swój literacki cel. To właśnie ustami tego człowieka zostanie wypowiedziany cały traktat o miłości, niemal tytułowa sonata, w której zawarte będą wszelkie przemyślenia autora na temat tej, najważniejszej przecież wartości w życiu każdego człowieka.

Akcja utworu rozpoczyna się burzliwą dyskusją na temat relacji damsko-męskich. Głównymi jej członkami jest pani broniąca praw kobiet i przeciwniczka paternalistycznego kształtu rodziny i związków damsko-męskich oraz Pazdnyszew, broniący porządku legitymizowanego przez wieki, tradycję oraz religię. Początkowo to pozornie jałowa dyskusja niemająca większego celu. Zacietrzewienie wszystkich jej uczestników skutecznie uniemożliwia przekonanie którejkolwiek ze stron. Potem pat wynikający z tejże, szybko przesądza o pozostaniu w przedziale tylko dwóch osób, naszego narratora oraz Pazdnyszewa, którego początkowe, zapalczywe operandy zmieniają się w swojego rodzaju spowiedź przed skądinąd obcym przecież człowiekiem. W tej spowiedzi Pazdnyszew zawiera źródło swoich przekonań: własne doświadczenia związane z małżeństwem, miłością, prokreacją i wszystkimi w zasadzie powiązanymi wartościami, które z tą fazą uduchowienia każdego człowieka się wiążą.

Wspomniana spowiedź przeradza się w swoisty traktat, poemat emocjonalny, smutną egzaltację przeżyć. Bohater (być może swojego rodzaju alter ego Tołstoja) porusza bardzo wiele aspektów małżeństwa i miłości oraz z nieskrępowaną niczym bezpośredniością omawia kolejne etapy procesu uczuciowego, którego doświadcza. Swą opowieść rozpoczyna od szesnastego roku życia, przez co dowiadujemy się wiele o środowisku, w którym dorastał oraz o wszystkich przywarach społeczeństwa, w którym przyszło mu dojrzewać. Mamy tu klasyczny przykład prześwietlenia ustroju społecznego XIX wiecznej carskiej Rosji, który to ustrój zostaje poddany gruntownej wiwisekcji moralnej. Lekkość obyczajów zostaje wyraźnie napiętnowana, hipokryzja moralna ówczesnych klas społecznych mocno skrytykowana, a wszystko okraszone zostaje wyrazem głębokiego smutku i wstydu.

Całość książki na pierwszy rzut oka jest ogromnym manifestem moralnym Tołstoja. Pierwotnie czuje się pewną chęć autora, wyrażoną za pomocą ust Pazdnyszewa, do ukazania, niemal wykrzyczenia światu swojego sprzeciwu przeciwko jawnej degradacji obyczajów i tradycji w rosyjskim społeczeństwie. Moja interpretacja podyktowana jest również tonacją utworu – nie jest to zwykła opowieść, powiedziana nieznajomemu w pociągu między jedną a drugą stacją. W pewnych momentach przypomina mi ona niemal mickiewiczowską Wielką Improwizację - poprzez stopniowe zagęszczanie swojego monologu coraz to odważniejszymi sądami oraz wyraźnym progresem negatywnych emocji w stosunku do żony (tak, jak Konrad zarzuca kłamstwo Bogu, niemal wynosząc siebie ponad Niego w momencie kulminacyjnym, tak Pazdnyszew daje ujść swym emocjom wynosząc siebie ponad innych ludzi; i zabija swoją żonę). Mocne. Chwytliwe. Niestety zajrzawszy głębiej do biografii Tołstoja, okazuje się, iż chciał on mówić wiele o tym, czego sam, zdaje się, nie stosował. Dyskusyjnym wydaje się więc, czy jest to faktycznie manifest i wyraz sprzeciwu, czy raczej zbiór pobożnych życzeń autora.

O wadze Tołstoja dla literatury wspominać nie trzeba. Sam fakt, iż jego książki stanowią pewną kanwę dla potomnych artystów (i czytelników) oraz to, że dzieła autora znajdują się w kanonie lektur, stawia go bardzo wysoko. Ja jednak, będąc sceptykiem w stosunku do edukacyjno-doktrynalnego traktowania literatury, stwierdzam, iż Tołstoj nie we wszystkim był doskonały. Według mnie mistrz form wielkich, poległ na formach małych. Sonata Kreuzterowska sama w sobie, owszem, jest ciekawym zjawiskiem. Tołstoj oko badacza społecznego posiadał. Ale, na Boga, i tu przepraszam za zbytnie uproszczenie, przyganiał kocioł garnkowi.

Lew Tołstoj "Soneta Kreutzerowska"; Wydawnictwo: Znak; Tłumaczenie: Maria Leśniewska; Format: 140 x 205 mm; Liczba stron: 104; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-240-1429-3

Tomasz Osiński

Kup książkę

Tagi: Tołstoj, Wielki bazar kolejowy, Pedro Páramo, Kobieta z wydm, 50 na 50, Znak,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany