Biblioteka cieni – Mikkel Birkegaard
islojewska
2011-05-23
"Biblioteka cieni" odsłania nowy wymiar literatury. Warto w nim pooddychać. Tak, jak w ogromnych bibliotekach uniwersyteckich łatwo zagubić się w czasie i przestrzeni labiryntu tworzonego przez regały, tak w powieści Mikkela Birkegaarda zapada się w klimat antykwariatu "Libri di Luca" w Kopenhadze.
Rozpoczynamy podróż pomiędzy światem realnym a fikcyjnym, potem zanurzamy się w przeszłość, by po chwili oddychać przyszłością. Nawet, gdyby miał to być bilet tylko w jedną stronę, autor doskonale wie, że czytelnik go wykupi, ponieważ wyprawa w tajemniczy świat książek mających smak, zapach, dźwięk, a także i moc zabijania może już nigdy się nie powtórzyć.
Akcja fabularna bardzo wolno nabiera rozpędu, ale to chyba świadomy zabieg pisarza, bowiem szybko zamienia się w wybuchowy wręcz koktajl historii, nauki, kryminału, polityki, science fiction, thrillera, obyczajowości i kultury. No i wątku romantycznego, mającego wielkie szanse powodzenia u czytelniczek.
Autor od pierwszej bodajże strony odkrywa przed czytelnikiem wyjątkową magię słowa pisanego i głośno czytanego. Odsłaniając ją, używa języka wprost eksplodującego energią określeń opisujących dzieło "Operette morali"
Giacomo Leopardiego, czytane
przez Lukę Campellego.
Ten niezwykły początek, zaprowadzi nas wkrótce do nieznanego świata oddziaływania książek. Od tego też momentu stajemy się świadkami prowadzonego postępowania śledczego oscylującego pomiędzy światem Lektorów i Odbiorców. Słuchamy dźwięku czytanych słów przez Lektorów i poddajemy się mu wszystkimi zmysłami, zostajemy jego niewolnikami, a za chwilę wpływamy w psychikę Odbiorców. I wyławiamy z otaczającej ich przestrzeni wibrację słów mających wpływ na ich umysły. I razem z wiatrem poznania, ciekawości i fascynacji wymiatamy z otwartych książek słowa i pędzimy z nimi do źródła, od którego się wszystko zaczęło: do Biblioteki Aleksandryjskiej w Egipcie. Po czym, pokonawszy wszystkie możliwe turbulencje, wpadamy w sam środek jedynego w swym rodzaju show. Ale tak się nie dzieje wyłącznie za sprawą fabuły. To niezwykle plastyczny i pobudzający wyobraźnię styl autora sprzyja takiemu zaczarowanemu przez Birkegaarda czytaniu. A niemałą w tym zasługę ma i sama tłumaczka, Bogusława Sochańska. Sama zaś fabuła skomponowana na filarach serii zabójstw, walki dwóch tajnych stowarzyszeń, na dążeniu do przejęcia władzy nad ludźmi, wsparta jest dodatkowo motywami działań pozbawionych skrupułów. I to one nadają powieści wyjątkowy koloryt.
Taki rodzaj zabiegu konstrukcyjnego pozwolił Birkegaardowi na stworzenie interesującego psychologicznego kontrastu pomiędzy postaciami grupującymi się wokół Odbiorców i Lektorów, a w gruncie rzeczy pomiędzy Dobrem a Złem. Każda z tych grup ma w sobie ogromny potencjał psychologiczny, poprzez który można odczytać doskonały warsztat pisarski. A Jon Campelli, 33-letni prawnik, przechodzący prawdziwą transformację osobowościową, staje się szybko postacią wytyczającą kierunek fabuły.