Żona rzeźnika - Izabela Szolc

isłojewska

2013-09-12

zona_rzeznika_okladka_160Piwnice, mieszkania, kuchnie, szopy na podwórkach, stawy. To miejsca, w których seryjni mordercy - psychopaci dokonują swych najpotworniejszych zbrodni. Josef Fritzl w Austrii, więził córkę w piwnicy przez 24 lata i spłodził z nią kilkoro dzieci. Wolfgang Priklopil, też Austriak, przetrzymywał i gwałcił przez 8 lat w swojej willi Nataschę Campusch...




Belgijski potwór Marc Dutroux porwał, torturował i wykorzystał seksualnie 6 dziewczynek, z których 4 zabił. Budował betonowe piwnice dla kolejnych ofiar. Karl Denke, seryjny morderca, kanibal, z Münsterbergu (dzisiaj Ziębice) na Śląsku, w latach 1903-1924 zabił kilkudziesięciu mężczyzn, których przetworzył na potrawy mięsne. I jeszcze wielu, wielu innych… Ich biografie uzupełniane są do dziś.

Postać Karla Denke fascynowała Bertolda Brechta, Friztl i Priklopil – Elfriedę Jelinek, o czym pisze w "Podróży zimowej". Iza Szolc pod literackim mikroskopem nie tylko uważnie bada biografię kanibala Denke, ale wykracza znacznie dalej. To nie jest ułożona chronologicznie zwarta opowieść o jego życiu, zabójstwach, metodach rozbierania ludzkich ciał na tusze. Izę Szolc interesuje nie tylko jego życie, do którego rzetelnie zebrała bardzo wiele materiału źródłowego. Jej kwerenda nie ogranicza się do bibliotek i archiwów, lecz przenosi się do miejsc, w których żył i zabijał. Podróżuje także w czasie. Nie pomija żadnego najdrobniejszego nawet szczegółu i umiejętnie wykorzystuje go do swojej literackiej rekonstrukcji.

Spotyka ludzi, którzy przechowują w pamięci informacje o Denkem. To etap swoistej preparacji poprzedzającej sam proces literacki. Ukryty, ale obecny w powieści. Mam wrażenie, że Iza Szolc chce odtworzyć dla czytelnika nie tylko postać niemieckiego kanibala, lecz także mechanizm funkcjonowania pamięci po kimś, o kim układano nawet ballady.

Pisarka w sposób fenomenalny konstruuje powieść. Tworzy profil mordercy z wielu punktów widzenia. Podróżuje w czasie i w przestrzeni i ze wszystkich tych składników buduje literacki obszar jego psychopatycznej działalności. Co ważne - wieloprzekrojowy. Wspomnieniowy strumień Jutty przerywany jest wypowiedziami osób, które zamieszkały w domu przy Teichstrasse 10, po wojnie już w polskich Ziębicach. I postać samego Karla Denke. Już sam tytuł sugeruje, że charakteryzować go będzie żona, która szybko okazuje się głównym filarem powieści. Cichym, pełnym zaufania sprzymierzeńcem towarzyszącym przy wszystkich zbrodniach. Szolc interesuje osobowość Jutty i jej współuczestnictwo w tym haniebnym procederze. Czy jest symbolem zapowiadającym postawę niemieckiego społeczeństwa podczas nadchodzącej II wojny światowej? Takich pytań jest w tej powieści bardzo dużo. Autorka dzieli się również wieloma przemyśleniami, refleksjami o naturze filozoficznej, cytuje znanych myślicieli. A to prowokuje do myślenia. Bo powieść ma dwie zasadnicze warstwy. Tę sensacyjną, o działalności Karla Denke oraz psychologiczno-filozoficzną.

Jutta rozpoczyna swoją opowieść o Karlu i o popełnionych zbrodniach trzy dni przed Wigilią. To z jej ust dowiadujemy się, kto jest jej "pożądaniem, skarbem, mięsem". Tego samego dnia, czyli 21 grudnia 1924 poznajemy też Johanna Ludwiga, policjanta. To podczas jego dyżuru na posterunku policji pojawia się oszalała ze strachu niedoszła ofiara Karla Denke, włóczęga Vincenz Oliver. Dzisiaj, w tym budynku mieści się Muzeum Gospodarstwa Domowego. Miejsce to na zawsze jest już związane z historią o kanibalu, ponieważ to właśnie tutaj, po aresztowaniu, powiesił się w celi. Iza Szolc chce jak najpełniej, jak najwierniej pokazać czytelnikowi wszystko to, co zobaczyła pod mikroskopem. To, czego doświadczyła jeżdżąc śladami kanibala i rozmawiając z ludźmi. Dzieli się swoimi refleksjami oraz cytatami znanych filozofów, by psychologiczna wiwisekcja seryjnego mordercy była jak najpełniejsza. Obchodzi ją, podobnie jak Elfriede Jelinek, postawa sąsiadów, całej miejskiej społeczności. Wszak Denke rozdawał i częstował mięsem w czasach, kiedy było luksusem. Nikt nie zainteresował się, skąd je ma… A mordowanie, patroszenie, przetwarzanie odbywało się przecież obok mieszkania sąsiadów, tuż za ścianą w parterowym domu oraz w szopce na podwórku.

Chociaż książka ta wymaga niezwykłej dyscypliny i koncentracji od czytającego, to jednak ani na chwilę nie staje się męcząca. Przeciwnie. Pisarka bowiem w mistrzowski sposób panuje nad jej kompozycją, punkt kulminacyjny zostawiając na koniec. A jest nim dzieciństwo Karla Denke. Odbywa więc podróż w czasie do miejsca jego narodzin. Czyli do roku 1873 lub 1874 do Niederschlesien. I tu dopiero rozpoczyna się obyczajowa, kulturowa i społeczna inwigilacja źródeł jego osobowości. To bardzo pasjonująca część powieści. Autorka buduje w nim psychologiczny obraz rodziny, dziecka, chłopca, młodzieńca, który jako dorosły już mężczyzna zostanie jednym z największych współczesnych kanibali. (Zresztą to samo czyni z Juttą. Portretuje ją w najdrobniejszym szczególe, opowiada o jej rodzinnym domu, obnaża samotność). I potem następuje nieoczekiwany skok aż do Seattle, do czasów współczesnych, by przedstawić Alana Denke, zastanawiającego się nad tym, czy jest w jakiś sposób powiązany z Karlem.

Powieść Izy Szolc nie tylko fascynuje historią o człowieku, który z prawdziwą precyzją i gospodarnością wykorzystywał całe ciało człowieka. Z włosów wyplatał sznurowadła, garbował skórę i robił różne przedmioty, np. abażury. Pozbywał się tylko kości i trzewi. Powstaje pytanie, czy był pierwowzorem dla niemieckich oprawców, którzy pojawili się po nim kilkanaście lat później… Dalej. Cytat otwierający książkę autorstwa Antonina Autrauda "Z ciała przez ciało z ciałem od ciała i do ciała" sygnalizuje, w moim odczuciu, jego poglądy związane z istotą propagowanego przez niego "teatru okrucieństwa", w którym m.in. nie ma bariery pomiędzy aktorami na scenie a widzami. Czy przypadkiem Karl Denke nie grał w nim głównej roli? Czy jego zabijanie i kanibalizm nie były takim właśnie teatrem? Czy okolicznych mieszkańców zajadających się jego mięsem nie dzieliła od niego w tym "teatrze okrucieństwa" żadna bariera? W kontekście swoich rozważań pisarka cytuje też z Biblii wersety związane ze spożywaniem mięsa.

Książka ta jest moim zdaniem bardzo znaczącym polskim głosem w ogólnoeuropejskiej, jeśli nie w światowej dyskusji nad zjawiskiem seryjnych psychopatycznych zabójców. Jest również potrzebną wypowiedzią na temat postrzegania drugiej żywej istoty w kategoriach "mięsa". Tego ludzkiego i tego zwierzęcego. Jego konsumpcji i obecności w naszym życiu. A ściślej mówiąc w naszej świadomości, kulturze, obyczajowości. Zresztą, sugeruje to świetnie zaprojektowana okładka - wszyscy jesteśmy tylko "mięsem", jak w lesie, w którym
razem ze zwierzętami znajdujemy się na linii strzału.

Podoba mi się klimat powieści. Iza Szolc wspaniale tworzy obraz małomiasteczkowej społeczności. Z ulic, domów, gmachów buduje mapę działalności Karla Denke sprzed niemal stu laty i współczesną. Jasno definiuje określone miejsca i ludzi. Zabiera czytelnika w podróż do najciemniejszej strony ukrytej w psychice człowieka. Karl Denke, wieszając się, zabrał tak wiele tajemnic ze sobą do tzw. grobu, uniemożliwiając w ten sposób przeprowadzenie śledztwa i zeznawania w sądzie. Czy rzeczywiście był homoseksualistą? Przecież zabijał wyłącznie mężczyzn. Czy gwałcił ich żywych czy martwych? Czy ciała przeznaczał do zjedzenia kierując się formą okrucieństwa, czy też zemsty? Czy też robił to w myśl zasady, by "nic się nie zmarnowało"? Czy też chciał być szanowany i kochany przez innych? Pytań jest mnóstwo. Nie odsłonił swej osobowości, nie wyjawił motywów. Pozostawił tylko dokładny spis ofiar, z wieloma danymi, w tym i wagą ciała. Wszystko zatem, co o nim wiemy i to nie tylko w sensacyjnej, ale i psychologiczno-filozoficznej warstwie, zawdzięczamy Izie Szolc.

Myślę, że wydając te książkę w serii Proza Spoza, Wydawnictwo AMEA coraz bardziej umacnia swą pozycję na rynku wydawniczym. Poprzez "Żonę rzeźnika" zaznacza i kontynuuje w polskiej literaturze tematykę kontrowersyjną, prowokującą do myślenia, poruszającą ludzkie sumienia i co ważne, wpisującą się w toczące się aktualnie dyskusje światopoglądowe, tożsamościowe, moralne i obyczajowe.

Izabela Szolc "Żona rzeźnika"; Wydawnictwo: AMEA; Format: 124 x 194 mm; Liczba stron: 212; Okładka miękka; ISBN: 978-83-934098-5-3

Ilona Słojewska

"Mam łeb jak koń. Tyle, że na znacznie cieńszej szyi" – wywiad z Izą Szolc


Tagi: Izabela Szolc, Iza Szolc, AMEA,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany