Największy pakiet rękopisów listów Stachury

kzarecka

2007-08-20

Edward Stachura - poeta, prozaik, tłumacz, pieśniarz, podróżnik i niestety samobójca. Jego tekstów, tak uwielbianych przez czytelników, użyczali nawet muzycy (słynne "Zobaczysz" w wykonaniu grupy HEY). Dziś mamy szansę przeczytać najbardziej szczegółową biografię pisarza, która przybrała formę... listów. "Listy do Danuty Pawłowskiej" to książka zbudowana z dwóch części - listów Stachury i komentarzy adresatki. Wydany przez PIW zbiór jest największym znanym pakietem listów Stachury do jednej osoby, ale też jest największym znanym pakietem rękopisów listów pisarza.



"Listy do Danuty Pawłowskiej" - książka prezentuje sto dziewięćdziesiąt listów Stachury, napisanych pomiędzy styczniem 1976 roku a wrześniem roku 1978. Godna uwagi jest wartość literacka korespondencji i bogactwo zawartych w niej odniesień społeczno-obyczajowych. Choć Eward Stachura spalił pod koniec życia listy kierowane do siebie, w tej książce udało się je częściowo zrekonstruować dzięki adresatce - Danucie Pawłowkiej-Skibińskiej, która wprwadza czytelnika w historię znajomości i w przestrzeń relacji między korespondentami (wstęp i komentarze).

[Warszawa] 2 I [19]76 r.
Dobry wieczór, Corazón.
Dojechałem już. Zaraz też namoczyłem pranie i I love you. W pociągu był tłok z tych "jak cię mogę", więc znośny. Miałem siedzące miejsce na strapontenie w korytarzu i I love you. Pisać było trudno, czytać łatwiej, więc czytałem trochę zwaną prasę, a potem odbicie mojej twarzy na szklanych tu i tam przestrzeniach. I patrzę, i czytam, i czytam, że I love you. Wszystko to jest tak niesamowite, że tak mi się kręci w głowie jak planecie wkoło Słońca. Ty się bałaś o mnie, czy się będzie wszystko zgadzać z tym, co Ty sobie...
A ja się o siebie nie bałem, bo wiem. Ale powiem Ci, że ja się bałem nie o mnie. Wtedy, kilka miesięcy temu, kiedy Cię zobaczyłem PRZELOTNIE, to już wtedy bardzo wyraźnie zabiło mi serce. Nie mogłem tego nie poczuć, bo ono-serce już od kilku lat nic, nic, nic; siłą woli tylko żyłem i wiarą niezłomną w cud. Że się zdarzy. Untarnished faith is victorious! I potem zacząłem pisywać do Was karteczki i krótkie listy stąd i zowąd, zapowiadając, że przyjadę, bo chciałem sprawdzić tamto przelotne niespodziewane poruszenie serca. Ale i też bałem się. Dwa razy przejeżdżałem przez Toruń i nie ośmieliłem się wysiąść, raz z samochodu, drugi raz z pociągu. Ale to, co mnie wczoraj spotkało, to, co przeżyłem wczoraj, w pierwszy dzień Nowego Roku Nowej Fantastycznej Ery, to przerosło najśmielszą moją wiarę. Wielkie Ci dzięki Nieznany, Śpiewaku, za twoje piosenki. I za to, co na peronie dzisiaj mówiłaś, to jest też bardzo, bardzo piękne.
Całuję Twoje dłonie wielkie i oczy ogromne.
Dobranoc.

Sted

[Warszawa] Poniedziałek, 5 IV [19] 76
Dzień dobry, Vida,
wiesz, Danka, większość ludzi, nawet dobrzy znajomi, nawet niby przyjaciele nie lubią raczej, kiedy jest się radosnym, kiedy oczy błyszczą, śpiewa krew, łupie pięknie serce; kiedy widzą na przykład cudownie radośnie huśtających się na leśnej huś tawce dwoje ludzi.
I nieważne, nikt nie pyta, ile cierpień się przeszło, nim się do tej radości, do tej huśtawki doszło, doczołgało.
Ludzie wolą raczej oglądać, jak ktoś cierpi; wtedy mu współ czują, ofiarowują się nawet z pomocą, pocieszają i tak dalej.
No, ale nic. My huśtajmy się!
Dzisiaj miałem od Ciebie list kochany, taki kochany, że ech, och, ach, at! Ale spokój, Sted, spokój.
Rano wysłałem Ci długi, długi list, bo z piątku, soboty i nie dzieli, i poszedłem do okulistki. Mam receptę na okulary, na której m.in. pisze "do dali" i "do bliży" i podkreślone "do dali" minus półtora każde oko, odległość źrenic - 68 mm. Potem biegałem trochę po stolicy. W Wiśle wysoka woda, nawet bar dzo wysoka, z prawego brzegu pod samą szosą.
Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć Twoje milion dwieście piegów. Myślę teraz praktycznie: czy ja je wszystkie, każ dy po kolei, zdążę pocałować. Ale chyba zdążę. Przez całą wieczność na pewno zdążę. A Ty ich będziesz miała coraz wię cej i ja zawsze będę miał coś do roboty.
Po południu pięknie pracowałem. Potem wpadli jacyś lu dzie z winem, ale nie piłem. Poszedłem się kąpać do łazienki. Jak Ci było u dentysty? Ja w tej samej sprawie ruszam chyba 8 IV, więc za trzy dni. Teraz się trochę pogimnastykuję przy otwartym oknie i potem zagram cichutko jakąś ładną piosenkę, żeby wiosna szybciutko przyszła - tak jak sobie życzysz. Dobranoc Ci mówię i pozdrawiam Cię, i całuję. Ciekawe, ile piegów można objąć ustami. Ale ja będę każdy po kolei.

Sted

Edward Stachura "Listy do Danuty Pawłowskiej"; Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy; Liczba stron: 460; Zdjęcia: czarno-białe; Okladka: twarda; ISBN: 978-83-06-03097-6

KaHa

Tagi: Edward Stachura, Listy do Danuty Pawłowskiej, książka, rękopis, poeta, prozaik, tłumacz, Hey, zobaczysz, Sted,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany