W tym "szaleństwie" jest metoda - Ignacy Karpowicz o pracy nad swoją najnowszą książką

kzarecka

2007-06-04

Ignacy Karpowicz ma na swoim koncie już bardzo dobrze przyjęte "Niehalo" i jeszcze lepiej przyjęty "Cud". Na dodatek pracuje nad scenariuszem do tego ostatniego i w między czasie pisze kolejne książki. Tak, książki, nie książkę. Ignacy Karpowicz jest bowiem niezwykle płodnym literacko autorem. Oto dowód powyższej tezy - od niedawna można przeczytać jego trzecią wydaną publikację. Zdecydowanie inną od poprzednich. Zdecydowanie mniej epicką. Zdecydowanie bardziej reportażową. I zdecydowanie godną polecenia. To "Nowy Kwiat cesarza".

Katarzyna Zarecka: - Iloma językami władasz? W książce napisałeś: "statystyczny mieszkaniec nadwiślańskiego kraju nie mówi w żadnym obcym języku". Zastanawiam się, jak bardzo podnosisz krzywą na wykresie rozumienia czegoś więcej niż "You, money, hello, mister".

Ignacy Karpowicz: - Uczyłem się kilkunastu języków, w tym kilku określanych wdzięcznie jako martwe. Niestety, mój umysł jest tak zaprogramowany, że z łatwością mówię tylko w jednym. Na szczęście dla mnie, to, który z nich jest "tym jednym", stosunkowo łatwo ulega zmianie. W ostatnich latach żyłem w językowej czwórcy: polski, hiszpański, angielski i amharski.

etiopia1Niezwykle podobało mi się twoje tłumaczenie młodemu Etiopczykowi skąd jesteś: - From Poland not Holland. P for Piles. Not h for hurry (Z Polski nie z Holandii. P jak hemoroidy. Nie h jak pośpiech). Tu P, tu H... Wymienne znakomicie. Przypadek doboru słów, czy przemyślane działanie? Te zdanie rzeczywiście padło w takim kształcie, czy przy pisaniu sobie zaserwowałeś grę słów?

Przyznać się muszę, że to nie przypadek, tylko celowy dobór słów. Zdanie nie padło w takiej wersji, w jakiej zostało użyte w "Nowym Kwiecie cesarza". W ogóle narrator-turysta niezbyt odpowiada autorowi. Narrator-turysta robił rzeczy, których nie robił autor. Autor czuł to, czego narrator-turysta nigdy nie poczuł.

Kolejny cytat. Sporo tego, ale przynajmniej udowadniam, że przeczytałam książkę. (...) tak jak u Herberta, Kapuścińskiego, Gombrowicza (...) Chcę być jak oni, ale jestem sobą. Oto moja tragedia życiowa. (...) jestem chory na skojarzenia, zarażony nieuleczalnie. Boisz się tego typu porównań?

Nie boję się takich porównań. Po pierwsze, niepokojące mogłoby być porównywanie do drugiego i trzeciego garnituru pisarzy, ale nie do tych najlepszych. Po drugie, nie odpowiadam, ani nie chcę odpowiadać za skojarzenia, które czytelnikowi do głowy przychodzą. Po trzecie wreszcie, dopiero z odleglejszej perspektywy czasowej widać będzie, na ile dzisiejsze porównania są na rzeczy, a na ile – trafieniem kulą w płot. Czy raczej nietrafieniem w rzeczony płot.

"Nowy Kwiat cesarza" Państwowy Instytut Wydawniczy reklamuje zdaniem, że to historia, która zdarzyła się po postawieniu ostatniej kropki. A ta ostatnia kropka była w "Cesarzu" Ryszarda Kapuścińskiego. Ponownie więc porównania. Pisząc "Nowy Kwiat", myślałeś o "Cesarzu"? Miał być w jakimś sensie kontynuacją?

Pisząc, myślałem oczywiście o "Cesarzu" Kapuścińskiego, choćby dlatego, że to jedyny tekst dotyczący Etiopii i jednocześnie dostępny polskiemu czytelnikowi. Kapuściński opisał schyłek Hajle Syllasje, ostatniego cesarza Etiopii. Kapuściński opisał zwarty świat, który można zrozumieć, opowiedzieć i zakończyć morałem. Powiedziałem "morałem", bo dla mnie "Cesarz" Kapuścińskiego nie jest bynajmniej reportażem – mamy do czynienia ze świetną literacko baśnią, nawiązującą do rzeczywistości, czy to ówczesnej polskiej, czy etiopskiej. Jak w baśni, charaktery postaci są czarne albo białe, a za morał niech posłuży opis mechanizmów władzy. Ja spróbowałem pokazać Etiopię trzydzieści lat później. To znaczy: porozrywaną, nieciągłą i bez morału.

Etiopczycy nadali ci imię Bazezol (Ten, Który Sprawuje Władzę). Nie wiem, czy przedstawiciele partii rządzącej czytają twoje książki, ale chyba by im się to nie spodobało. A tak mówiąc serio – chciałbyś kiedyś pobawić się lub pożyć polityką?

etiopia2Chciałbym mieć jak najmniej do czynienia z polityką. I to nie dlatego, że nie widzę sensu w działalności politycznej, ale dlatego, że nie widzę sensu w tej działalności, kiedy występuje się pojedynczo a nie jako formacja czy partia.


Mówisz językami świata, masz sporą wiedzę, poczucie humoru. Gdybyś miał moc nadawania przydomków i zero skromności, nazwałbyś siebie marem?

Oj, raczej nie. Z określeń wystarczy mi moje imię i nazwisko, do których zdołałem już się przywiązać.

Starsi Etiopczycy dobrze mówią o dawnych czasach, o cesarstwie. Odzywa się w nich nostalgia za minionym. Zupełnie jak w Polsce – wielu starszych obywateli naszego kraju tęskni za PRL-em. Myślisz, że wszystko, co minione, wydaje nam się lepsze?

Widzenie w przeszłości tak zwanych lepszych czasów nie świadczy o szczególnych zaletach przeszłości. Świadczy o niezadowoleniu z teraźniejszości. Poznałem bardzo niewielu ludzi, którzy nie spoglądają wstecz z rozmaślonym spojrzeniem. Na przykład moja babcia powtarza, że nie chciałaby nigdy żyć w czasach własnej młodości…

W pewnym momencie w "Nowym Kwiecie cesarza" pojawia się zdanie po "stokroć złożone" na dwie strony. Nigdzie wcześniej, ani później, nie ma podobnego zabiegu stylistycznego. Dlaczego? Zbyt trudne dla czytelnika, zbyt męczące dla autora, niefunkcjonalne, zgubne...?

Można pisać jednym zdaniem przez wiele stron bez szkody dla czytelniczego odbioru i kondycji autora. Za przykład posłużyć mogą "Bramy raju" Andrzejewskiego. W przywołanym przez ciebie fragmencie idzie o pewną ciągłość, która nie ma żadnego wytłumaczenia nad samą siebie. Wydawało mi się, że jedno zdanie to dobry pomysł. A czy mi się udało, to już rzecz odbiorców.

"Nowy Kwiat" napisałeś trzema czcionkami. Są tutaj bajki, legendy, podania, dygresje, ludowe powiedzenia, historia rozpisana na role niczym w starożytnym dramacie, haiku, wiersze. Wydaje się, że to wszystko nie może trzymać się kupy, ale to robi. Podziwiam pracę. Ile trwała?

Pisałem te etiopskie teksty z sześć lat, z przerwami oczywiście. Tekst jest rzeczywiście bardzo różnorodny, ale nie jest to chaos. W tym "szaleństwie" jest metoda i rygor kompozycyjny. Może nie widać tego w pierwszej lekturze…

etiopia3Pomysł "ozdabiania" zdjęć, które znajdują się na końcu publikacji, wyszedł od ciebie, czy była to sugestia kogoś z wydawnictwa?

Zdjęcia to był mój pomysł. Wydawca szczęśliwie się zgodził. Potem zaprzyjaźniona plastyczka, Marzena Borowiec, opracowała graficznie zdjęcia, nadając im bajkowy i transowy charakter. Efekt jej pracy bardzo mnie zadowolił.


Addis Abeba, czyli Nowy Kwiat, to miejsce godne polecenia spragnionym wrażeń podróżnikom, czy zachęcałbyś do odwiedzenia innego miejsca, innego kraju?

Etiopia to mój najukochańszy kraj. Z innych miejsc, w których byłem, wypada polecić Gwatemalę. No i jeszcze Armenię. Choć – obawiam się – nie są to najbezpieczniejsze i najspokojniejsze kraje na naszej kuli.

I na koniec pytanie, które nie wiąże się z twoją najnowszą publikacją – w planach masz napisanie scenariusza, tworzysz drugą część "Cudu", w między czasie wstukujesz kolejną książkę - "Sonię". Jesteś zapracowany, to wie każdy. Zdecydowałeś się jednak na pisanie, a tym samym na posiadanie czytelników. A oni są żądni wiedzy. Kiedy więc uraczysz ich kolejnym, pełnym tekstem?

Jeśli wszystko pójdzie bez większych przeszkód, to może w końcu 2008 roku skończę kolejną powieść. Ale niczego nie planuję i nie narzucam sobie terminów. Pożytek z nich w moim przypadków niewielki, a stres odwrotnie proporcjonalny do pożytku.


Etiopskie zdjęcia – Ignacy Karpowicz; Opracowanie graficzne – Marzena Borowiec

"Nowy Kwiat cesarza" (recenzja)

Tagi: Ignacy Karpowicz, książka, książki, recenzja, wywiad, nowy kwiat cesarza, cud, niehalo, czarne, Etiopia, Herbert, Kapuściński, Gombrowicz, Bazezol, marzena borowiec,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany