Jerzy Pilch - Pociąg do życia wiecznego

kzarecka

2007-06-22

pilchWszystko, co napisał, czytałem z niestrudzoną uwagą i wielkim zachwytem – takim zdaniem Jerzy Pilch, co tu ukrywać, wychwala Saula Bellowa. To samo jednak ja mogłabym napisać o Pilchu: - Wszystko, co napisał, czytałam z niestrudzoną uwagą i wielkim zachwytem. Wiem, jedni go kochają, drudzy nienawidzą. Taki los na ogół spotyka literatów – dwa obozy walczą ze sobą. Jedni wierni, drudzy wieszający psy. Jedni z zachwytem, drudzy z bólem głowy. Jedni z uwagą, drudzy z jeszcze większą, bo a nóż widelec znajdą coś, do czego można się przyczepić. A Pilch? Obozy wrzeszczą: 1. Jest boski! 2. Jest beznadziejny! 1. Żyje, jak chce! 2. Pijak i erotoman gawędziarz! Dogodzić nie da się z pewnością każdemu. I dzięki Bogu, bo żylibyśmy w nudnym świecie.

Teksty Pilcha kiedyś się do mnie przykleiły i tak już zostało (czytałam, czytałam, czytałam, aż wreszcie pracę magisterską z tego czytania wyprodukowałam). Nie wychwalam jednak pisarza pod niebiosa, nie składam mu ofiar, nie szerzę jego nauk. Najzwyczajniej w świecie szanuję i doceniam. Pożarłam zatem wszystko, co zostało wydane. Łącznie z najnowszą publikacją. I jaki jest ten Pociąg do życia wiecznego? W skrócie można przytoczyć notę autorską : - Książka jest wyborem felietonów ogłaszanych w latach 2002-2006 w "Polityce" i od czerwca 2006 w "Dzienniku". Wyboru dokonałem, kierując się jakością oraz tematyką. Można też wyrzucić coś dłuższego z własnej głowy. Zaczynamy:

1. Uwielbiam felietony, wręcz ubóstwiam! Jak to mawiał kiedyś mój profesor: - Zawieszona dubeltówka, która na końcu strzela i zabija. U Pilcha zawsze strzela, nie zawsze zabija. Uśmierca jednak na tyle często, by z masochistyczną przyjemnością kupować "Dziennik". Jak wspominałam – ubóstwiam felietony, nienawidzę ich zbiorów. Owszem, z jednej strony to ciekawa forma publikacji. Kupujesz książkę i masz wybór tego, co najlepsze. Możesz zatopić się w tekstach na kilka godzin. Możesz powspominać nieodległą, a przecież już tak zapomnianą przeszłość (jak choćby "Polskie wieprze, ubeckie perły" o Liście Wildsteina; jeszcze nie tak dawno mówiono o niej wszędzie, dziś pogrążyła się w otchłani niepamięci; mamy nowe afery, nowe wydarzenia na pierwszych stronach gazet). Z drugiej jednak strony nie ma już tego wyczekiwania – kupujesz gazetę, wertujesz ją, wybierasz felieton i się w niego zatapiasz. Nic nie zastąpi tej przyjemności odliczania dni w każdym tygodniu. Jest jeszcze trzecia strona – jeśli czytasz regularnie, dostajesz w książce samą powtórkę. Jestem więc wielbicielką felietonów Pilcha, ale i przeciwniczką zbierania tego w jeden zbiór. Jestem wielbicielką prozy Pilcha i wolę czytać kilkadziesiąt stron jednej historii, niż w tej samej objętości mieć jedną historię i gratisowo ze trzynaście innych. Na dodatek wszystkie znam. Tak, tak, też czytam te same książki po kilka razy. I może te felietonowe za kilka lat też przewertuję i powspominam. Z wiekiem człowiek z większym sentymentem wraca do tego, co było. Teraz pełnego sentymentu niestety brak.

2. Jakość i tematyka – nie ma góry tekstów o literaturze i futbolu. Jak napisał Pilch: - W nieunikniony przeto sposób "Pociąg do życia wiecznego" jest o reszcie życia. Są za to wzgórza o Wiśle i polityce. Jest znakomita "Inna jazda" o sztuce prowadzenia samochodu. Jest "Koniu robi wydrę" o okolicznościach, które doprowadzają do pragnienia władzy jak diabli. Jest "Razem, ale nie we dwójkę" z moim ulubionym: - Ty i twój brat jesteście fantastyczni. Jest "Folia nie do zdarcia", która pokazuje, że dzięki Bogu więcej osób ma problemy z wydobywaniem na światło dzienne płyt. Jest "Kraj cudów", w którym zanosiło się, że my, naród wybrany, na wybranej przez nas drodze nie wiadomo do czego dojdziemy – niestety, tak się zabawnie złożyło, że doszliśmy do Leppera. Jest i "Aniołek bez polotu", co przyniósł Polish Ham (swoją drogą mnie zawsze wydawała się ta szyna nieosiągalna; jak się stała osiągalna i radość ma rosła, że w końcu spróbuję tego przysmaku, okazało się, że przysmak z tego żaden; było też pewne kakao nieziemsko drogie w niezwykle pięknym pudełku – niedobre i słodkie, jak się później okazało – ale to już moje przeżycia, nie Pilcha).

Te felietony są dobrane znakomicie i to trzeba przyznać. Jak każdemu i Pilchowi zdarzają się przecież teksty słabe. Tu przeważają jednak te z wyższej półki.

Reasumując – "Pociąg do życia wiecznego" to ponad 300 stron spojrzenia na świat. Możesz się z tym zgodzić, ale możesz też zaśmiać się Pilchowi w twarz i powiedzieć: - Bzdura! To ponad 300 stron ironii, ale i współczucia. Współczucia dla samego siebie, narodu, kraju, nawet polityków. "Pociąg..." warto przeczytać. Zwłaszcza jeśli tekstów felietonisty "Dziennika”"nie czytasz regularnie. A jeśli czytasz? Hmm... Niestety pewnie zrobisz to samo co ja – i tak kupisz.

Jerzy Pilch "Pociąg do życia wiecznego"; Wydawnictwo: Świat Książki; Format: 125 x 200 mm; Liczba stron: 320; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-247-0720-1

Katarzyna Zarecka

Feliton "Dwie piątki dla Pilcha"

Tagi: Jerzy Pilch, Pociąg dożycia wiecznego, książka, Saul Bellow, Dziennik, felieton, Świat Książki,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany