Udręczona Politkowska

kzarecka

2007-09-26

politkowska_16027 września w sprzedaży pojawi się książka niezwykła. Książka wyjątkowa. Książka wzruszająca. Książka zmuszająca do myślenia. "Udręczona Rosja. Dziennik buntu" to ostatnia publikacja Anny Politkowskiej, dziennikarki opozycyjnej "Nowoj Gaziety", którą rok temu zastrzelono w windzie jej domu w Moskwie. Wcześniej kilkakrotnie grożono dziennikarce śmiercią. Niestety na groźbach się nie skończyło, a sprawców do tej pory nie odnaleziono. Prawdopodobnie powodem zamachu była jej reporterska działalność. Teraz możemy poznać dziennik zamordowanej.



O książce - obejmuje okres prawie dwuletni: od 7 grudnia 2003 roku do końca sierpnia 2005. Zaczyna się wyborami do Dumy Państwowej, w których partie demokratyczne poniosły dotkliwą porażkę. Następnie opisane są wybory prezydenckie i początek drugiej kadencji Władimira Putina, który coraz bardziej ogranicza swobody obywatelskie, podporządkowuje sobie parlament i sądy. Autorka w przenikliwy sposób odkrywa kulisy sprawowania władzy, śledzi codzienne wydarzenia obfitujące w zamachy terrorystyczne, niewyjaśnione zabójstwa i porwania, ujawnia problemy patologii władzy, okrucieństwa w armii.
Politkowska jeździ w teren, na głuchą rosyjską prowincję, zbierając materiał do reportaży. Wraz z nią odwiedzamy rodziców żołnierzy zabitych lub zamęczonych podczas służby wojskowej, rodziny ofiar zamachów terrorystycznych, jesteśmy świadkami wywiadu z ówczesnym premierem Czeczenii, Ramzanem Kadyrowem.

Anna Politkowska w poslowiu: - Często słyszę zarzuty, że widzę wszystko w czarnych barwach, że nie wierzę w naród rosyjski, że zamykam się w skrajnej opozycji wobec Putina i nie zauważam jego zasług. Ale ten zarzut jest niesprawiedliwy: widzę wszystko – zarówno dobro, jak i zło. Widzę, jak ludzie nadaremnie starają się poprawić sobie warunki życia, jak zamykają się w sobie i próbują nie dostrzegać tego, co się dzieje w kraju. Ale nie można wiecznie chować głowy w piasek. Nie jestem w stanie spokojnie przejść nad prognozami urzędu statystycznego na rok 2016. (...) Rosja straci prawie 12 milionów mieszkańców. Miliony biednych umrą z powodu braku pomocy lekarskiej, armia zabierze życie wielu młodym; państwo zlikwiduje lub uwięzi tych, którzy się mu sprzeciwiają. Ogromnie mnie martwią te prognozy i zmuszają do myślenia, jak temu zapobiec. Nie chcę się chować, przeczekując w kuchni na lepsze czasy, jak to robią inni.


Fragment
A tymczasem Biesłan pogrąża się w cichym szaleństwie. Minęła jesień, która zaczęła się pamiętnego pierwszego września. Nastała zima, ale nie przyniosła ukojenia. Cztery rodziny szukają wciąż swoich dzieci. Chodzi o troje siedmiolatków - Georgija Agajewa, Asłana Kisijewa i Zarinę Normatową i jedenastoletnią Azę Gumiecową.
Zifa, matka drugoklasisty Żorika Agajewa, nie wychodzi z domu, czeka na
synka.
- Bo co będzie, jak wróci i mnie nie zastanie? - mówi Zifa, uśmiechając się tak jakoś do wewnątrz. Usta ma lekko skrzywione. To pozostałość po ranach odniesionych podczas szturmu na szkołę.
- Ja wiem, wszyscy myślą, że
zwariowałam. Ale to nieprawda. Ja tylko wierzę, że mój Żorik żyje, tylko gdzieś go tam trzymają.

Te cztery rodziny, których dzieci przepadły bez wieści podzieliły się na
dwa obozy. Jedni rodzice wierzą - jak Zifa - że dzieci są przetrzymywane jako zakładnicy. Drudzy myślą, że zginęły, a ich prochy pochował ktoś inny.
Zifa wychodzi tylko na pobliskie skrzyżowanie popychając wózek z j
edenastomiesięczną Wikoczką i długo wypatruje się w dal, gdzie wcześniej czy później, jest tego pewna, pojawi się Żorik. Albo zagląda do przedszkola, gdzie chodził w zeszłym roku. Odnosi tam cukierkowo-wafelkową pomoc humanitarną, którą dostaje ona i jej starszy syn, Sasza, pięcioklasista. (Pierwszego września Zifa poszła z chłopcami do szkoły, a mała Wika została w domu.)
- Dzieciaki zjedzą te cukierki - wyjaśnia Zifa miękkim głosem - i będzie tak, jakby pomodliły się za Żorika. Będzie mu lżej. Tam.
Ale gdzie - "tam"? Nie wiadomo. Zifa też nie wie. Czy to znaczy, że
całkiem rozum się jej pomieszał? Ale co lepsze? Czekać na swoje dziecko, które przepadło bez wieści, czy pogrążyć się w rozpaczy?
Dziwność Zify Agajewej ma takie przyczyny, że nie daj Boże nikomu.
Jako matka karmiąca, dawała pierś wielu małym zakładnikom. Najpierw wszystkim, jak leci. Potem ściągała życiodajny płyn po kropelce na łyżkę, którą dzieci podawały sobie z ręki do ręki,
- Na początku dzieci ssały mi pierś, tak po prostu, jak niemowlęta - mówi Zifa. - Podpełzały do mnie i ssały. I mój Sasza, który ma dziesięć lat, szybko się z tym oswoił. A Żorik się wstydził... Zdjęłam mu jego nowe makasyny, które ojciec kupił chłopcom do szkoły, i ściągnęłam mu mleka, żeby mógł się napić. Ale wszystko wsiąkło w but... Zauważyłam, że jeden chłopiec, Azamat, szarpie swoją babcię: "Babciu, daj mi też mleka". "Oj dziecko, ja za stara już jestem" - odpowiada babcia. Wtedy mówię: "Choć do mnie Azamat, dam i tobie mleka, a Żorik, póki co, niech prześlizgnie się na twoje miejsce". Tak i zrobili. Ale zauważył to ten, który siedział przy detonatorze - naprzeciw nas. A gorszy był od wilka. Zobaczył, że daję dzieciom pierś i wycelował we mnie automat. Nie bałam się, że mnie zastrzeli. Bałam się, że zrobi to na oczach moich dzieci. I zaczęłam kombinować, jak by go tu przechytrzyć...

Anna Politkowska - Z ramienia "Nowoj Gaziety", gdzie pracowała od 1999 roku, pojechała pierwszy raz do Czeczeni. Pisała o wojnie z punktu widzenia zwykłych, udręczonych nią ludzi – i cywilów, i żołnierzy. Wracała tam wielokrotnie - obserwowała okrucieństwo wszystkich stron tego konfliktu i pisała o nim, nikogo nie oszczędzając. Tymi reportażami zdobyła światową sławę, ale też zrobiła sobie wielu wrogów. Kolejne bliskie jej sercu tematy to dramatyczna sytuacja żołnierzy w rosyjskiej armii (nędzne warunki życia, okrucieństwo przełożonych, zupełne nieliczenie się z życiem i zdrowiem żołnierzy), losy zakładników w zamachach terrorystycznych (negocjowała z terrorystami podczas zamachu w teatrze na Dubrawce w 2002 r., podobną próbę chciała podjąć w Biesłanie, jednak nie doleciała na miejsce - nieoczekiwanie zasłabła; podejrzewała, że podana jej w samolocie herbata była zatruta) oraz rządy Władimira Putina, którego oceniała bardzo surowo oskarżając prezydenta o wprowadzanie do Rosji neosowieckiej dyktatury.
W 1999 r. otrzymała nagrodę Złote Pióro Rosji przyznawaną przez Związek Dziennikarzy Rosji, w roku 2000 Dobry Uczynek – Dobre Serce, zaś w roku 2003 prestiżową nagrodę OBWE.

Anna Politkowska "Udręczona Rosja. Dziennik buntu"; Wydawnictwo: Noir sur Blanc; Tłumaczenie: Anna Michalska; Format:145 x 235 mm; Liczba stron: 360; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7392-246-4

KaHa


Tagi: Anna Politkowska, Udręczona Rosja. Dziennik buntu, Noir sur Blanc, Książka, Czeczenia, Biesłan, OBWE, Związek dziennikarzy Rosji, Złote Pióro Rosji, publikacja, Nowoj Gazieta, opozycja, Putin, reporter,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany