Atramentem po Welinie

gwkaminski

2007-08-13

Niechaj gwiazdka pomyślności nigdy nie zagaśnie ludziom, dla których literatura nie jest jedynie do niczego niezobowiązującą rozrywką, jak MTV, czy wieczór w pubie albo też dyskoteka w PKP. Ludzi takich, jak Hal Duncan, autor Welinu. Po pierwsze – książkę czytałem i poraziły mnie trzy różne wymiary płaszczyzn dla rozwijających się jednocześnie wątków, intrygujące nawiązania do mitologii wielu narodów i wreszcie fakt, że MOŻNA napisać i wydać książkę, której lektura wymaga wysiłku większego, niż leniwe przewrócenie strony. Z samym Duncanem rozmawiałem po wywiadzie na Krakowskich Targach Książki i sprawiał wrażenie pisarza, który świata nie widzi poza swoją sztuką. Wychudzony, w średnio atrakcyjnych wizualnie ubraniach, nikotynowo - kofeinowe ciągoty...


Paliliśmy wykonane przez niego skręty z miętowego tytoniu (fe!) i rozmawialiśmy o amerykańskich działaniach wojennych w Iraku, których konsekwencje dotykają także, jak się okazuje, ojczyzny Duncana – Szkocji. A dziś – Atrament, sequel do Welinu. Nie mogę się doczekać, kiedy wezmę tę książkę w swoje ręce. Jutro fragment.

Cały wszechświat jest zaledwie... pyłkiem kurzu, plamą atramentu na powierzchni Welinu. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość połączą się ze sobą i innymi światami oraz mitami.

I Welin stanie w płomieniach.

Welin to powieść o braku tolerancji, okrucieństwie wojny i bezwzględności współczesnych polityków. Teraz Duncan wraca kolejnym epickim majstersztykiem, który przechodzi wszelkie oczekiwania. Atrament to drugi i ostatni tom dylogii, która podzieliła krytyków na dwa obozy. Atrament ukaże się 24 sierpnia nakładem wydawnictwa Mag w serii ambitnej literatury Uczta wyobraźni.

Swoją olśniewającą debiutancką powieścią Hal Duncan zatarł granice między gatunkami. Fantasy czy science fiction? Welin zaskakiwał śmiałością pomysłów, uwodził zmysłowym pięknem prozy, zdumiewał twórczym rozmachem. "To jedna z najoryginalniejszych i jednocześnie najbardziej kontrowersyjnych powieści fantastycznych ostatnich lat. Na Zachodzie podzieliła krytyków i czytelników na dwa obozy. Jedni zachwycali się jej nowatorstwem, a drudzy zarzucali Duncanowi, że jest pretensjonalnym grafomanem, który nie potrafi skonstruować normalnej fabuły. Takie same reakcje wywołało polskie wydanie Welinu. Pierwsze trzydzieści stron to elektryzująca lektura. Lecz zaraz potem struktura narracji rozsypuje się w drobny mak i zdumiony czytelnik musi sam zacząć układać spójną fabułę z okruszków roztrzaskanych opowieści. To celowy zabieg, gdyż najważniejszym bohaterem jest tu postępujący rozpad - chaos wpisany w strukturę książki. Akcja Welinu toczy się jednocześnie w wielu różnych miejscach i czasach. Duże rozdziały podzielone są na mniejsze rozdzialiki, a te z kolei na oddzielne akapity, które nie zważając na chronologię cały czas przenoszą nas w czasie i przestrzeni. Reynard Carter odnajduje Księgę Wszystkich Godzin - niezwykły wolumin, który zawiera plany wszystkich możliwych światów i jest także czymś w rodzaju bramy do tych alternatywnych rzeczywistości. Tymczasem w niedalekiej przyszłości po Ziemi krążą enkin. Te potężne istoty były niegdyś ludźmi, ale zostały przemienione za pomocą pradawnego języka, który posiada moc kształtowania świata, i pod wodzą Metatrona brutalnie werbują innych enkin do apokaliptycznej wojny z przeciwnikami republiki Nieba. Wśród indywidualistów, którzy nie chcą się opowiedzieć po żadnej ze stron konfliktu, są miedzy innymi Phreedom i Thomas Messengerowie oraz Seamus Finnan. W ich dramatycznych losach ożywają archetypy bohaterów sumeryjskich mitów. Te same postacie pojawiają się w różnych wariantach, czasach i światach, ale droga każdej z nich prowadzi do Welinu, zagadkowej przestrzeni, która jest fałdami rzeczywistości ukształtowanymi przez słowa. Jest w książce dużo oryginalności, wiele olśniewających momentów, mnóstwo świetnych pomysłów i zmyślnie zestawienie starożytnych mitów z legendami miejskimi (w tym również genialne nawiązanie do Spring-Heeled Jacka, który ponoć na przełomie XIX i XX wieku terroryzował Londyn). Poza tym Duncanowi udało się przenieść na grunt fantastyki elementy prozy modernistycznej, zaczerpnięte z twórczości Jamesa Joyce'a, oraz awangardowe igraszki z formą, podpatrzone u takich oryginałów jak Julio Cortazar ("Gra w klasy", "62. Model do składania"), czy Italo Calvino ("Jeśli zimową nocą podróżny") (...) "

- Paweł Matuszek - Nowa Fantastyka.

opr. Gabriel Wiktor Kamiński

Tagi: Hal Duncan, książka, welin, atrament, Mag, fantasy, polcon, nowa fantastyka, książka, MTV, Julio Cortazar, Italo Calvino,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany