Śmierć, Ta Która Niszczy Rozkosz

kzarecka

2008-08-26

gdziewaszecialaporzucone_160Śmierć, Ta Która Niszczy Rozkosz i Rozdziela Towarzyszy, w końcu przybyła. Czerń. Nicość. Nie wiedział nawet, że jego serce przestało bić na zawsze. Nicość. A potem otworzył oczy. Serce biło mocniej. Był silny. To fragment książki "Gdzie wasze ciała porzucone". Książki, która rozpoczyna jeden z najsłynniejszyh cykli fantastycznych. Autorem jest Philip Jose Farmer - trzykrotny laureat Nagrody Hugo. Czy rzeczywiście warto było nagradzać pisarza, zobaczcie sami. Poniżej słowa powieści, która powstała ponad trzydzieści lat temu...




Żona trzymała go w ramionach, jakby miała nadzieję, że odepchnie śmierć.
– Boże mój – załkał – już jestem martwy.
Drzwi do pokoju otworzyły się. Zobaczył olbrzymiego dromadera, usłyszał brzęk dzwoneczków na jego uprzęży, poruszanych gorącym wiatrem pustyni. Potem pojawiła się wielka, czarna twarz pod ogromnym czarnym turbanem. Przez drzwi wkroczył czarnoskóry eunuch z gigantyczną szablą w dłoni. Śmierć, Ta Która Niszczy Rozkosz i Rozdziela Towarzyszy, w końcu przybyła.
Czerń. Nicość. Nie wiedział nawet, że jego serce przestało bić na zawsze. Nicość.
A potem otworzył oczy. Serce biło mocno. Był silny, bardzo silny! Bóle w stopach powodowane podagrą, cierpienia, które zawdzięczał wątrobie, tortury zadawane przez serce, wszystko zniknęło.
Było tak cicho, że słyszał szum własnej krwi. Był sam w świecie bez dźwięków.
Przestrzeń zalewało równomierne, jasne światło. Widział, lecz nie rozumiał tego, co widzi. Czym były te przedmioty nad nim, obok niego, pod nim? Gdzie się znajduje?
Spróbował usiąść i ogarnęło go tępe przerażenie. Nie miał na czym – był zawieszony w pustce. Przesunął się do przodu, bardzo wolno, jakby pływał w basenie napełnionym rzadkim syropem. O stopę od czubków palców ujrzał pręt z jasnoczerwonego metalu. Pręt opadał z góry, z nieskończoności i znikał w nieskończoności w dole. Spróbował pochwycić ten najbliższy twardy przedmiot, lecz coś go powstrzymało. Jakby jakieś siły odpychały go, odsuwały.
Powoli wykonał salto. Nieznana siła zastopowała jego palce w odległości jakichś sześciu cali od pręta. Wyprostował się i posunął jeszcze o ułamek cala do przodu. Jednocześnie zaczął się obracać wokół pionowej osi ciała. Głośno zaczerpnął tchu. Wiedział, że obok nie ma niczego, za co mógłby chwycić, lecz ogarnięty paniką, próbując się złapać czegokolwiek nie potrafił się powstrzymać od gwałtownego wymachiwania ramionami.
Spoglądał teraz "w dół"; a może właśnie "w górę"? Gdziekolwiek to było, był to kierunek przeciwny do tego, w którym miał zwróconą twarz w chwili przebudzenia. Ale to bez znaczenia. "Nad" nim i "pod" nim niczym się nie różniło. Wisiał w przestrzeni, utrzymywany przez niewidoczny i niewyczuwalny kokon. Sześć stóp "pod" nim znajdowało się ciało kobiety o bardzo bladej skórze. Była naga i całkowicie pozbawiona włosów. Wyglądała na pogrążoną we śnie. Miała zamknięte oczy, a jej piersi unosiły się i opadały w powolnym rytmie, nogi złączone i wyprostowane, ręce wyciągnięte wzdłuż boków. Obracała się powoli, jak kurczak na rożnie.
Siła, która poruszała jej ciałem, działała także na niego. Powoli odwrócił się i ujrzał wokół siebie inne, też pozbawione owłosienia ciała mężczyzn, kobiet i dzieci, milczące, obracające się, sformowane w szeregi. Tuż nad nim wirowało nagie, również nieowłosione ciało Murzyna.
Opuścił głowę, by móc zobaczyć swoje stopy. On sam także był nagi i pozbawiony włosów. Miał gładką skórę, wyraźnie zaznaczone mięśnie brzucha, na udach widać było napięte, silne, młode muskuły. Zniknęły żyły, które wcześniej znaczyły skórę niczym błękitne falochrony. Nie było to już ciało zniedołężniałego, chorego, sześćdziesięciodziewięcioletniego starca, który jeszcze przed kilkoma chwilami konał. Zniknęła też ponad setka blizn.
Zdał sobie sprawę, że żadne z tych ciał nie było stare. Wszyscy, którzy go otaczali mieli najwyżej dwadzieścia pięć lat, choć trudno było określić ich dokładny wiek, co sprawiały bezwłose głowy i łona.
Kiedyś przechwalał się, że nie wie, co to strach. A teraz wyrwał mu on z gardła rozpaczliwy krzyk. Czuł przerażenie, które tłumiło radość wywołaną tym, że znów żyje.
Początkowo był tym oszołomiony. Potem, otaczająca go przestrzeń i to, co ujrzał wokół siebie zmroziło mu zmysły. Czuł się tak, jakby patrzył przez grubą, brudną szybę. Po kilku sekundach coś w nim pękło. Niemal to usłyszał, jak szczęk otwieranego okna.
Świat nabrał kształtu, który postrzegał, ale nie potrafił go zrozumieć. Wokół niego unosiły się ciała, w pionowych i poziomych rzędach. Pionowe były od siebie oddzielone czerwonymi prętami, cienkimi jak kij od szczotki. Jeden znajdował się dwanaście cali od stóp śpiących, drugi – dwanaście cali od ich głów. Sześć stóp dzieliło każde ciało od innych, z góry, z dołu i po obu stronach.
Pręty wznosiły się z otchłani bez dna i biegły w otchłań bez pułapu. Szarość, w której znikały i one i ciała, z góry i z dołu, z prawej i z lewej, nie była ani ziemią, ani niebem. W przestrzeni nie było nic prócz mgiełki nieskończoności.
Z jednej strony znajdowało się ciało śniadego człowieka o toskańskich rysach, z drugiej zaś Hinduski, a za nią wysokiego mężczyzny, który wyglądał na nordyka. Dopiero przy trzecim obrocie zrozumiał, dlaczego ten ostatni wydał mu się dziwny. Jego przedramię było mocno zaczerwienione. Wydawało się, że zostało pozbawione naskórka.
Chwilę później i kilka rzędów dalej, zobaczył ciało dorosłego mężczyzny, któremu brakowało skóry i wszystkich mięśni twarzy.
Były też inne zdekompletowane ciała. W oddali dostrzegł niewyraźny zarys szkieletu i plątaninę narządów w jego wnętrzu.
Ogarnięty przerażeniem, obracał się i obserwował, a serce waliło mu jak młot. Zdążył się już domyślić, że znajduje się w jakiejś gigantycznej komorze i że metalowe pręty emitują siłę, która podtrzymuje i obraca miliony – może miliardy – ludzkich ciał.
Gdzie mogło być takie miejsce?

Philip Jose Farmer "Gdzie wasze ciała porzucone"; Wydawnictwo: Mag; Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 240; Okladka: miękka; ISBN: 978-83-7480-098-3

Tagi: Philip Jose Farmer, Gdzie wasze ciała porzucone, książka, fragment,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany