Opowieści chłodnego morza - Paweł Huelle

aostaszewska

2008-11-24

opowie347ci_ch322odengo_morza_160Listopad nigdy nie należał do moich ulubionych miesięcy. Zimny i słotny skłaniał ku bezczynności i depresji. Najgorsze były wieczory: niemiłosiernie długie i senne. Jednak w tym roku jest inaczej. Nie przeszkadza mi listopadowy nastrój. Właściwie, prawie go nie zauważam. Powodem tej swoistej "ignorancji" jest pewna książka - "Opowieści chłodnego morza", zbiór opowiadań Pawła Huellego. Lektura, że użyję tego określenia, zniewalająca. Nic, tylko siedzę i czytam.



Uwielbiam książki, po lekturze których - zanim sięgnę po następną - potrzebuję odpocząć. Takie, po których zostają notatki, a słowa – nim znajdą sobie lokum - powiercą się niespokojnie przez jakiś czas w głowie. "Opowieści chłodnego morza" przyniosły ten pożądany niepokój. Niepokój o to, co zostanie we mnie po przeczytanych zdaniach...

Bjorn wiedział, że marzyć jest niebezpiecznie, bo sny ofiarowują rzeczy niemożliwe i dlatego po przebudzeniu najlepiej wziąć się zaraz do roboty. Albo: Każdemu wolno widzieć tyle, ile mu przeznaczone. Albo: Czasami lepiej wyzwolić się od myśli i przyjąć rzeczywistość. Zdania te, co prawda, zostały wyrwane z kontekstu, ale tkwi w nich jakaś uniwersalna, pociągająca siła. Dla nich warto otworzyć tę książkę.

Podoba mi się, że Huelle jest nieprzewidywalny. To prawdziwy luksus czytać z niegasnącym zapytaniem: co teraz? Co dalej? Ten głód ciekawości, być może, rodzi się z tego, że Huelle pisze o świecie, w którym tajemnice są jeszcze obecne. Istnieją i są potrzebne, by świat ten mógł jakoś funkcjonować. Odzieranie życia z tajemnic, to domena współczesności, gdzie coraz bardziej zacierają się granice między tym, co znane i nieznane, dobre i złe, święte i grzeszne. Pisze zatem Huelle o światach, których właściwie już nie ma.

Motywem łączącym zebrane tu opowiadania jest... no właśnie... co? Pierwsze, co przychodzi do głowy - oczywiście morze, chłodne morze (czyli Bałtyk), o którym Huelle, pisarz związany z Gdańskiem, pisze z taką lekkością i kunsztem, że chciałoby się z miejsca znaleźć nad jego brzegiem. Ale ono stanowi tu raczej wyłącznie scenerię. Ważniejsze jest to, co dzieje się z ludźmi.

Każdy z bohaterów, w którymś momencie swojego życia wyrusza w drogę, idzie ku nieznanemu. To nieznane jednak wcale nie oznacza kierunku przyszłości. Częściej, bohaterowie cofają się wstecz, wracają do przeszłości, wspominają i mierzą się z tym, co już minęło i co dawno zostało okryte tajemnicą. Znamienne, że odbywają swe podróże samotnie. W samotności smakują sens życia. Jest w tym jakaś głębia, nie tylko literacka, ale filozoficzna, może nawet religijna.

Ci ludzie, z opowiadań Huellego, próbują jakoś żyć. Po swojemu, po bożemu, po prostu. Mimo wszystko. W życiowej wędrówce coś ich prowadzi: Bóg, praca, miłość, słowo. Właśnie słowu Huelle nadał wymiar wiecznie żywy, co znaczy, że potężny i magiczny. Słowo jest przechowalnią ważnych wspomnień, czegoś uczy, ale również nakazuje i wymaga posłuszeństwa. Zwłaszcza, jeśli występuje pod postacią księgi – Biblii (w różnych wersjach językowych), Chińskiej Księgi Przemian, czy choćby własnej księgi życia.

Dopiero kilka dni po odłożeniu książki zrozumiałam, co sprawiało, że bohaterowie tych opowiadań doświadczali nierzadko obsesji na punkcie księgi i jej treści. Nie chodziło wyłącznie o tęsknotę za poznaniem tego, co dotychczas nieznane i tajemne (pożądane, bo niebezpieczne). Myślę, że panowanie nad słowami, dawało im mniej bądź bardziej pozorną władzę nad życiem. Czyż nie na tym nam wszystkim zależy?

Paweł Huelle "Opowieści chłodnego morza"; Wydawnictwo: Znak; Format: 126 x 205 mm; Liczba stron: 208; Okladka: twarda; ISBN: 978-83-240-1031-8

Aneta Ostaszewska

Tagi: Paweł Huelle, Opowieści chłodnego morza, książka, Bałtyk,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany