Klin – Joanna Chmielewska (słuchowisko)

kzarecka

2009-01-01

klinjoana_chmielewska_160_01Audiobooki stają się coraz bardziej popularne. Kiedyś traktowane jako szansa dla niewidomych, dziś są często równie popularne jak wersje książek papierowych. Wydawnictwa rosną w siłę, księgarnie proponują wciąż powiększające się zbiory, a miłośnicy literatury sięgają po nie z niesłabnącą chęcią. A słuchowiska? Fani radia je uwielbiają. Aktorzy dumnie wypinają pierś, gdy mogą brać udział w takim przedsięwzięciu. Dlatego dziś o realizacji Teatru Polskiego Radia, o słuchowisku na motywach powieści Joanny Chmielewskiej "Klin".


Mimo wszystko najpierw o debiucie Joanny Chmielewskiej. Gdy ukazał się w sprzedaży w latach ’60-tych, wielu już wiedziało, że na polskiej scenie literackiej pojawiła się niezwykle utalentowana autorka. I ta autorka zadziwia nas po dziś dzień. Była pionierką, jeśli chodzi o lekkie kryminały ze sporą dawką humoru. W obecnych czasach podobnych powieści jest sporo (choć szybko należy dodać, że fani pisarki – w tym ja – nie potrafią zbyt trzeźwo patrzeć na konkurencję), wtedy była to jednak nowość. I jak każda nowość – miała wielbicieli i przeciwników.

Zakochałam się w "Klinie", zresztą jak i w innych powieściach ("Całe zdanie nieboszczyka", "Wszyscy jesteśmy podejrzani", "Wszystko czerwone", "Lesio" i tak dalej, dalej, dalej; Chmielewska bowiem tworzyła książki jak doskonale prosperująca fabryka). Zakochałam się również w ekranizacji – "Lekarstwie na miłość" w reżyserii Jana Batorego. Tak, wiem, że film ma przeciwników. Nie dziwię się, gdyż nie jest to idealne odwzorowanie fabuły "Klina". Coś w sobie jednak ma. Może to gra Kaliny Jędrusik, może gra Krysi Sienkiewicz, może scena z sukienką… Nie wiem. To po prostu dobry film. Niekoniecznie dobra ekranizacja, ale obraz sam w sobie dobry.

No i słuchowisko. Kolekcję do życia powołał "Bluszcz" (magazyn polecam każdemu!). W obsadzie mamy Danutę Stenkę, Henryka Talara, Joannę Koroniewską i Marka Frąckowiaka. Co do panów – nie mam zastrzeżeń. Panie… Stenka – choć z początku nie mogła mnie przekonać, wreszcie to zrobiła. Stwierdziłam, że rzeczywiście jej głos, interpretacja pasują do inteligentnej, nieco szalonej Joanny. Niestety Joanna Koroniewska nie podpasowała mi zupełnie. Szkoda.

Dalej – odnoszę wrażenie, że jeśli ktoś nie zna "Klina", nie zrozumie słuchowiska. Czy jest za trudne? Tak myślę. Pomyłki telefoniczne – to chleb powszedni fabuły. Tu nieco głosy mężczyzn się zlewają. Przestaniecie skupiać się choć na moment i po ptokach. Zgubicie wątek, będziecie się zastanawiać, kto jest kim. Zresztą powieść została mocno pocięta, przez co traci swój urok. I jednocześnie może zaprowadzić do labiryntu ze zbyt trudnym wyjściem. Pokrótce – znacie debiut Chmielewskiej, zaopatrzcie się w słuchowisko. Nie znacie, najpierw poznajcie, a dopiero później sięgajcie po realizację Teatru Polskiego Radia.

Po słuchowisko z pewnością warto sięgnąć z jednego powodu – dla tekstu Tadeusza Lewandowskiego. "Powieść zdecydowanie telefoniczna" to kilka stron opowieści o powstaniu debiutu, filmie Batorego, rozwoju kariery pisarki i o niej samej. Perełka dla każdego fana Joanny Chmielewskiej. Dlaczego? Przeczytajcie, zrozumiecie. Usiedliśmy i już nawet powietrze dookoła nas było zdumione. Słowa są najmocniejsze. Te napisane, bo każdy z nas może je interpretować na swój sposób. I nie wygra z nimi ani obraz, ani głos. Niestety. Cóż, może to po prostu… "Chmielewska dla zaawansowanych"?

"Klin. Słuchowisko na motywach powieści Joanny Chmielewskiej"; Wydawnictwo: Elipsa; Format: 150 x 140; ISBN: 978-83-61226-90-1

Katarzyna Zarecka

Tagi: Klin, Joanna Chmielewska, słuchowisko, książka, bluszcz,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany