Obawiam się, że na to pytanie nie odpowie nawet najmądrzejszy ... - wywiad z Mają Kotarską

kzarecka

2009-01-25

maja_160Nawet najmądrzejszy a nie odpowie. Aż chce się rzec: - Ajajaj! Niestety taka prawda. Nie odpowie na to nikt. A jeśli ktoś jednak z dziką pewnością powie tak bądź tak... Hm... No cóż, albo uzna się go za geniusza, albo za wariata. Poniżej wywiad z Mają Kotarską - autorką, która powołała do życia dwie dzielne i nieco szalone kobiety. Kobiety, które zamiast zająć się działką naukową, rozwiązują zagadki kryminalne. Poznaliśmy je w "Dracenie...". Śmialiśmy się dzięki nim w "Strusim jaju". A już wiemy, że na tym się nie skończy. Gdzieś w przyszłości spadną na nas "Wakacje z gipsem". Więcej tajemnic? Próbujcie. Szukajcie. Może właśnie tu znajdziecie rozwiązania.


Katarzyna Zarecka: - Dlaczego wróciła Pani do bohaterów z debiutu? Taki zamysł był już wcześniej, czy może wpływ miała tutaj namowa wydawcy bądź czytelników?

Maja Kotarska: - Mam to szczęście, że mój wydawca nigdy nie ingeruje w proces pracy twórczej. Pomysł na "Strusie jajo" powstał dużo wcześniej. To że ponownie przywołałam bohaterki "Draceny..." było wyborem logicznym. Ze strusiej fermy wiedzie prosta droga do placówki naukowej, a jeśli uczelnia, to nie mogło się obyć bez Agatki Cyryl i Joli Kapłan.

W pierwszej części przygód Joli i Agaty prym wiodły rośliny, w drugiej zwierzęta. Czy przy pisaniu często „wyłazi z Pani biolog”?

Lubię obserwować zarówno ludzi jak i zwierzęta. Swoje wrażenia przelewam na kartki papieru. I jeśli o ludziach piszę często z przymrużeniem oka, to o zwierzętach ( z małymi wyjątkami) całkiem serio. Koza Petrula i papuga Lili miały swoje zwierzęce pierwowzory, natomiast wszystkie osoby występujące w powieści są postaciami fikcyjnymi.

Skąd pomysł na strusie? Przyznaję, uśmiałam się niesamowicie przy tekście, że do wyboru pani dyrektor miała strusie bądź renifery.

Strusie od kilku lat są trendy. A moda nie omija nawet uczelni wyższych. Mogłam się o tym przekonać osobiście, biorąc udział w sympozjach naukowych. Ale największe wrażenie wywarła na mnie wycieczka na strusią fermę, gdzie obserwowałam zaskakujące zachowania tych pięknych i inteligentnych ptaków. Ulubioną rozrywką fermowych strusi były... kradzieże. Na ich wybiegach lądowały wszelkie drobne przedmioty, które znalazły się w zasięgu dzioba: czapki, okulary, klipsy czy spinki. Poszkodowani zwykle godzili się ze stratą, a strusie pozostawały bezkarne.

I pytanie, które od wieków zadaje sobie ludzkość - co było pierwsze: jajo czy struś?


Obawiam się, że na to pytanie nie odpowie nawet najmądrzejszy struś. Ja osobiście przychylam się do jaja. Początki zwykle bywają skromne.


Pisząc, sprawdza Pani wszystkie fakty. A tak przynajmniej wyznała Pani w jednym z wywiadów. W Polsce rzeczywiście jest aż tyle ferm?

Nie wiem, ile aktualnie jest w Polsce strusich ferm. Dane przytoczone w książce ( 590 ferm liczących w sumie około 19 tysięcy sztuk ptaków) pochodziły z 2002 roku i zostały zaczerpnięte z opracowań Polskiego Związku Hodowców Strusi.

Będzie kolejna część przygód Joli Kapłan i Agaty Cyryl? Pytam, bo moim zdaniem, wątek "spisku" mężów został wprowadzony, ale niezakończony. Wszystko im się upiekło. Zabrakło mi "cichej zemsty".

Agatka Cyryl i Jola Kapłan powrócą jeszcze raz "W wakacjach w gipsie". Wspomniany przez Panią wątek został definitywnie zakończony w "Strusim jaju". Tak zwany "spisek mężów" był w gruncie rzeczy wytworem wyobraźni naszych bohaterek. Mężowie w tajemnicy uprawiali tylko niewinne hobby. Kara jaka ich za to spotkała ( pożar jachtu) była niewspółmierna do popełnionej winy. Obie panie czuły się winne zaistniałej sytuacji i myślały raczej o zadośćuczynieniu niż o zemście.

Lepiej czuje się Pani w temacie komedii kryminalnych czy, nazwijmy je sobie tak, komedii romantycznych (bo chyba można tak powiedzieć o "Gdzie ja miałam oczy?" i "Nie kłam kochanie")?

Swobodnie czuję w komedii w ogóle. To, czy będzie to komedia kryminalna, czy romantyczna, ma dla mnie drugorzędne znaczenie. Wszystko zaczyna się od pomysłu i kończy na jego realizacji. Między wspomnianymi przez Panią typami komedii nie ma tak wielkiej przepaści, jak mogłoby się początkowo wydawać. Moja najnowsza powieść „Kłopoty z nieznajomym” jest na to najlepszym przykładem. Jest to historia kryminalna z wątkiem romantycznym w tle.

Tadeusz Lewandowski w tekście, który między innymi zaprasza do spędzenia czasu przy słuchowisku "Klin" (na podstawie debiutanckiej powieści Joanny Chmielewskiej), napisał, że Chmielewska było pionierem gatunku komedii kryminalnych. Teraz powstaje wiele książek tego typu. Choćby Pani "Dracena przerywa milczenie" i "Strusie jajo". Czytała Pani książki Królowej Polskiego Kryminału?

Oczywiście czytałam. Książki Joanny Chmielewskiej od lat są moimi ulubionymi lekturami. Po "Całe zdanie nieboszczyka" sięgałam kilka razy, relaksując się przy tym wyśmienicie.

Czy Maja Kotarska czuje się już Mają Kotarską pisarką, czy jeszcze gdzieś tkwi przekonanie, że pisanie to fajna sprawa, przyjemność, z pewnością nie praca i tyle?

Pisanie książek jest pracą, ale tu muszę natychmiast dodać – fajną pracą! Bywa, że czasem czuję się zmęczona ciągłym wpatrywaniem się w ekran komputera, ale jest to zmęczenie raczej ciała niż ducha. Na świecie jest tyle zawodów których nie chciałabym wykonywać, dlatego cieszę się, że nadal mogę pisać.

Pracuje Pani obecnie nad jakąś powieścią? Czego możemy spodziewać się tym razem?

Obecnie pracuję nad "Wakacjami w gipsie", kolejną (ostatnią?) częścią przygód Joli Kapłan i Agatki Cyryl. Tym razem akcja powieści toczy się na prowincji, z dala od szacownych murów uczelni. W miasteczku, w których Agatka Cyryl spędza urlop dochodzi do zuchwałych kradzieży krasnali ogrodowych...

Tagi: Maja Kotarska, wywiad, Wakacje w gipsie, Strusie jajo,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany