Flesz. Zbiorowy akt popświadomości – Hanna Samson

kzarecka

2009-09-23

flesz_160Nad najnowszą książką Hanny Samson PL objęła patronat medialny. Siłą rzeczy należało ją pochłonąć i zrecenzować. Zanim jednak po nią sięgnęłam, usłyszałam: "Beznadziejna. Nie da się tego czytać!", "Katastrofa!", "Nie trać na to czasu". Wyszłam jednak z założenia – mus to mus, "Krzyżaków" też czytałam, choć wolałam coś zupełnie innego.




Otworzyłam książkę, przejrzałam. Jedna strona, druga, piąta, dziesiąta i tak dalej. Na wszystkich jakieś bezsensowne wypowiedzi kobiet. Myślałam tylko o jednym – cienka, szybko pójdzie. Zabrałam się za robotę. "Flesza" przeczytałam i zaczęłam myśleć.

Tak, może się nie podobać. Poszarpane zdania, przyziemne, proste, … ludzkie. Jakby ktoś stanął z dyktafonem u kosmetyczki, fryzjerki, czy w przychodni, bądź wagonie kolejowym i nagrywał babskie gadanie. Wszystko następnie dosłownie spisał i wydał. Koszmar – pomyśli wielu. Szybko zatem tłumaczę – książka opisuje badanie fokusowe (na rynku ma pojawić się nowe pismo o gwiazdach dla kobiet). Jeśli ktoś nie brał w takich badaniu udziału, jeśli nie zapoznał się z nim na przykład na studiach, czy szkoleniach, tłumaczę: zbiera się pewna wyselekcjonowana grupa ludzi, która, pod kierunkiem moderatora, poprzez luźną wymianę zdań rozmawia o danym produkcie. W przypadku książki Samson – kobiety wypowiadają się na temat gazety "Flesz" (kolejnej mutacji wszystkich magazynów o gwiazdach).

Kiedy jednak wsłuchujemy się w ich wypowiedzi, dostrzegamy zupełnie coś innego. Są sfrustrowane, wściekłe, rozżalone, marzą o wielkim świecie, pieniądzach, cudownym mężu, urodzie, miłości i seksie. Ideałem jest dla nich każdy dzień gwiazd i gwiazdeczek. Pochłaniają ich życie, bo w swoim mają zupełnie coś innego. Jedno wielkie gadanie i jedno wielkie narzekanie. Myślą: bo dlaczego my tak nie mamy?; w czym jesteśmy gorsze? Leczą zatem swoje rany "balsamem gwiazd", bo może jeszcze coś się stanie, jeszcze zmieni. Ich głosy ciężko rozpoznać. Kto jest kim? Nie wiadomo. Byle do przodu. Byle się zwierzyć. Hałaśliwie. Kakofonia. A mimo wszystko wychodzi nam jeden obraz – stłamszonej Polki, matki i żony, która szuka pocieszenia w nierealnym świecie gwiazd, która czerpie ze stron gazet porady życiowe. Gazeta staje się dla niej wyznacznikiem. Takim małym bóstwem, które każe się kochać i pokazuje drogę życiowych wyborów. Współczesny Dekalog.

Czy to tylko problem "zwykłych bab", czy nas wszystkich? Żyjemy w świecie popkultury. Gazety, telewizja, Internet informują nas o nowych trendach, wyprzedażach, promocjach, genialnym filmach i najlepszej muzyce. Dają porady kosmetyczne, prawnicze, seksualne. Chcesz mieć ośmiokrotny orgazm? Kup gazetę. Chcesz mieć fryzurę jak Olivia Wilde? Kup gazetę. Nie zastanowisz się, skąd te nieznane nazwisko. Kupisz, bo tak robią wszyscy. To jednak… nasz świat.

Nie czytam gazet dla kobiet (chyba, że któraś ma interesujące dokumenty, felietony bądź wywiady). Niedawno mąż mi powiedział, że jestem dziwnym przypadkiem, że to… niekobiece. On jednak jest zupełnym przeciwieństwem mnie. Lubi przejrzeć zdjęcia gwiazdek, przeczytać, pośmiać się, edukować w tej materii (czasami, gdy słyszę, jak rozmawia z innymi ludźmi, jestem pod wrażeniem, że tak wiele wie). Hanna Samson kończy „Flesz” informacją, że powstanie kolejna gazeta - "Casino. Męski Przegląd Gwiazd". Idealne? Ilu mężczyzn skusiłaby nowa pozycja wydawnicza? Ilu odważnych po nią by sięgnęło? Czy są inni od kobiet? Żyją przecież na tym samym świecie. I mówią tym samym językiem? Społeczeństwa popkultury?

Hanna Samson "Flesz. Zbiorowy akt popświadomości"; Wydawnictwo: W.A.B.; Format: 125x195 mm; Liczba stron: 200; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7414-654-8

Katarzyna Zarecka

Tagi: Hanna Samson, Flesz, Zbiorowy akt popświadomości,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany