Brudny dotyk - Monika Mularczyk

isłojewska

2010-03-12

brudny_dotyk_160.Ciekawe, jak wyglądałaby historia naszej cywilizacji, gdyby została spisana przez molestowane, maltretowane i poniżane przed dorosłych dzieci? "Brudny dotyk" Moniki Mularczyk odczytujemy, jako widomy znak brakującej w niej tej części. Strukturę powieści wypełniają głównie emocjonalne i psychiczne przeżycia Niny związane z przemocą seksualną (jakiej doznała, jako dziecko), a której podporządkowana jest fabuła.



Co więcej, jej konstrukcja pozytywnie mnie zaskoczyła, zważywszy, że jest to literacki debiut. Autorka rozbija układ chronologiczny następujących po sobie zdarzeń. Resentymenty, jakie Nina bezustannie przeżywa w swym dorosłym życiu sprawiają, że kompozycja zostaje oparta na inwersji czasowej. A są nią powracające koszmarne wspomnienia z domu Rodziny Zastępczej, Milczącej Matki, brutalizmu gwałcącego ją Zastępczego Ojca, obleśnego Pana Dyrektora Domu Dziecka, ucieczki z piekła i pobytu w szpitalu psychiatrycznym. Razem z Niną za sprawą pracującego w jej mózgu na najwyższych obrotach mechanizmu skojarzeń, powracamy do świata wspomnień. One już nie determinują, lecz brutalnie burzą jej życie emocjonalne. Pomimo że na gruzach trudno cokolwiek zbudować, Nina chce to zrobić, żeby uwolnić się od widma makabrycznego dzieciństwa.

Dlatego jej postać jest tak bardzo aktywna, a podejmowane przez nią decyzje wyznaczają kierunek rozwoju fabuły zmierzający do jednego celu: odzyskania utraconego w dzieciństwie poczucia bezpieczeństwa oraz poznania smaku czystej miłości i rodzinnego ciepła. Czy uda się jej spełnić to marzenie? Życie tej okaleczonej psychicznie dziewczynie-kobiecie tego nie ułatwia. Dlaczego zabiera jej najbliższych przyjaciół? Którem z zabiegających o nią mężczyzn da większe szanse? Czy wreszcie Nina otrzyma od swego losu prawdziwie słodki w swoim życiu czas, o którym marzy każda kobieta?

Jest to dobrze skonstruowana psychicznie postać, która potrafi zaimponować swą wewnętrzną siłą i konsekwencją działania. I jeszcze jedno. Mularczyk bardzo interesująco ją buduje. Następujące po sobie wydarzenia wyciskają na psychice Niny niesamowicie głębokie piętna, prowadzące do powstania postaci hybrydycznej, o losy, której zaczęłam się w pewnej chwili obawiać. Tymczasem Nina dochodzi w końcu do miejsca swego psychicznego katharsis. I dopiero teraz rozumiemy rolę, jaką w interakcji tekstowej pełnią tak liczne reminiscencje. Na szczęście jest wśród nich i namiastka posiadania własnych korzeni, będącymi dla Niny prawdziwą świętością. Są nimi wspomnienia z rodzinnego domu i grób matki, którą straciła mając trzy lata. To one niczym proteza wspierają ją w trudnych chwilach.

Opisy stanów emocjonalnych postaci, a zwłaszcza Niny, rodzących się uczuć, poczucia osamotnienia, niemożności odnalezienia samej siebie, relacje z Wiktorem i Adamem, rodzący się strach, po którym następują gwałtowne ucieczki, ostrożność wobec ludzi, zamykanie się we własnym świecie są mocnym psychologicznym atutem tej książki.

Monika Mularczyk tak organizuje w powieści świat przedstawiony, żeby nie zabrakło w nim miejsca na otaczającą ją przyrodę i zwierzęta. Ten zabieg odsłania jej wrażliwość na ich istotę i miejsce w życiu człowieka, zwłaszcza okaleczonego przez innych ludzi. Słowa opisujące poranki w górach przekładają się na melodię "Morgenstimmung" Edvarda Griega, jazda konno przed siebie to galopada ucieczki od wspomnień, ludzi i kłujących prosto w serce zdarzeń. Widok lasu, promienie słońca między gałęziami drzew to plastyczne obrazowanie jej piękna barwami i odcieniami. Wszystko to świadomie i podświadomie "uzdrawia" chorą duszę Niny. To najdelikatniejszy, najzdrowszy i najczystszy dotyk w jej życiu.

Z informacji zamieszczonej na okładce dowiadujemy się, że podstawą powstania powieści był raport sporządzony dla Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka o tragicznej sytuacji dzieci w domach dziecka w Polsce. "Tragicznej", to według mnie bardzo łagodne określenie. Nazwałabym ją hańbą naszych sumień. Jakiekolwiek informacje o przemocy seksualnej wobec dzieci, czy to w postaci protokołu, czy powieści, czy sztuki teatralnej zawsze budzą największe emocje i protesty, wstrząsają, wyzwalają poczucie bezsilności, zwłaszcza, że najbliżej dzieci powinny znaleźć się osoby, od których mają prawo oczekiwać miłości, szacunku i poczucia bezpieczeństwa. Tymczasem są wśród nich nie tylko Psychopatyczni Zastępczy Ojcowie i Panowie Dyrektorzy, ale i Brudni Dyrygenci, Brudni Księża i Brudni Psycholodzy wciągający je w swoje najbrudniejsze rejony psychiki, dewiacji i życia.

Nie ma kraju, który nie miałby na swoim honorze właśnie takiej nieczystej plamy. Belgia ma swojego Marca Dutroux, nazwanego "Potworem z Charleroi", Austria - Josefa Fritzla. Ma ją i nasz kraj. Historii Niny nie wymyśliła Monika Mularczyk, ona wydarzyła się naprawdę.

Monika Mularczyk "Brudny dotyk"; Wydawnictwo: Prószyński; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 336; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7648-340-5

Ilona Słojewska

P.S. 5 marca 2010 w Teatrze Polskim odbyła się prapremiera sztuki "Babel" Elfriede Jelinek w reżyserii Mai Kleczewskiej. W jednym z monologów padają ostre, bezkompromisowe oparte na skojarzeniach, charakterystyczne dla Jelinek słowa oskarżające duchownych o pedofilię. Słuchając ich, pomyślałam, że o tym samym pisze Monika Mularczyk. Tylko, że każda z nich mówi o tym swoim językiem.

Kup książkę

Tagi: Brudny dotyk, Elfriede Jelinek, molestowanie, literatura polska,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany