Zaćmienie – Marta Magaczewska

dkoziarski

2010-06-13

zacmienie_160_01"Zaćmienie" to trzecia książka, która ukazuje się nakładem wydawnictwa JanKa – tym razem otrzymujemy debiut Marty Magaczewskiej (rocznik 1984). Jak przyznaje autorka w rozmowie z Janiną Koźbiel, książkę pisała przed kilkoma laty, a najstarsze fragmenty jeszcze jako nastolatka. I to wyznanie jest o tyle cenne, że wewnętrzny świat bohaterki książki – a zwłaszcza wyimki z "Dziennika M." – bardzo trafnie oddaje charakter przeżyć…



… wyalienowanej, mocno wrażliwej i bardzo krytycznej wobec rzeczywistości nastolatki (a potem młodej kobiety). I chociaż we wzmiankowanym już wywiadzie autorka zręcznie unika odpowiedzi na pytanie o tropy autobiograficzne, konkluzję można sobie łatwo dopisać.

Na rozważaniach bohaterki odciśnięte jest wyraźnie destrukcyjne piętno. Czasem odnosi się wrażenie, że autorka niepotrzebnie wpisuje się w estetykę blogującej potencjalnej samobójczyni, a więc porusza się w rejestrach jednak podliterackich. Kiedy indziej wykazuje się zaskakującą dojrzałością - potrafi nasycić swoje refleksje filozoficzną głębią czy inspirującym do przemyśleń egzystencjalizmem – na przykład, kiedy pisze o przypadkowości istnienia. W warstwie językowej Magczewska radzi sobie dobrze – nawet jeśli momentami tekst trąci emfazą, to ogólnie trzeba jej oddać, że zręcznie unika pułapek pretensji, w jakie często wpadają debiutanci; panuje nad słowem, unika infantylizacji, a kiedy trzeba – sztukuje środki wyrazu. Szkoda tylko, że bogaty świat przeżyć wewnętrznych bohaterki zupełnie przyporządkowuje sobie fabułę – brakuje mi w tym względzie pewnej równowagi - tym bardziej, że Magaczewska nie ma żadnego problemu z umiejętnym budowaniem napięcia i intrygowaniem czytelnika zagadkami (dobrze poprowadzony motyw topielców i zaginionych). Marius Geert, mężczyzna, który towarzyszy bohaterce, jest dla niej ledwie tłem, tak naprawdę kolejnym odbiorcą jej historii, przeżyć i stanów emocjonalnych. To nawet dobrze, że jego rola zostaje expressis verbis ujawniona na końcu książki.

Polska beletrystyka nie zawsze sobie radzi z niepolskimi bohaterami czy niepolskim tłem wydarzeń. Magaczewska, która miała w swoim życiu bretoński epizod, znakomicie dyskontuje swoją wiedzę i doświadczenie w "Zaćmieniu" – pojawia się nawet motyw Ankou, czyli bretońskiej personifikacji Śmierci. A przy tym nie ma w tym wyborze niczego wymuszonego – stanowiące element krajobrazu wzgórza i pagórki, z których rozciąga się widok w morską otchłań czy przesycony surowością, zimny nastrój tych miejsc, znakomicie korespondują z treścią i atmosferą "Zaćmienia".

"Zaćmienie" to debiut z pewnością udany, który ma szansę podbić serca wielu czytelniczek, podobnie jak bohaterka – niepogodzonych ze sobą i ze światem, gotowych na bolesne wiwisekcje. Panowie będą być może kręcić nosami na tego rodzaju autodestrukcyjną wrażliwość, ale przecież od początku wiadomo było, że to nie do nich adresowana jest ta książka.

Marta Magaczewska "Zaćmienie"; Wydawnictwo: JanKa wydawnictwo i… ; Format: 145 x 205 mm; Liczba stron: 176 ; Okładka: miękka ze skrzydełkami; ISBN: 978-83-62247-02-8

Daniel Koziarski

Kup książkę

Tagi: Zaćmienie, debiut, blog,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany