Amerykanin. Niezwykle skryty dżentelmen – Martin Booth

isłojewska

2010-12-16

amerykanin_160Jedną z lepszych marek perfekcyjnego panowania nad sztuką powieściopisarską i poetycką w literaturze brytyjskiej jest Martin Booth. Jego "Amerykanin" napisany w roku 1990 to powieść głęboko zapadająca w pamięć. Zwłaszcza, jeśli słowom towarzyszyć będzie w tle obraz filmowy zrealizowany na podstawie tej powieści z Georgem Clooney’em w roli il signore Farfalla.




Pisarz nie przesyła czytelnikom wyłącznie przepięknej krajobrazowo pocztówki z południa Włoch, której nadawcą jest romantyczny obcokrajowiec, zakochany w historii i pięknie tego kraju, lecz bezwzględny i brutalny zabójca. Jemu to właśnie autor wyznacza rolę konstrukcyjnego bohatera, organizującego dramatyczną fabułę od początku do końca. Pan Motyl bowiem opowiada historię swojego życia. Autor nie tyle dzięki narracji w pierwszej osobie, ile w bezpośrednim zwracaniu się do czytającego, stwarza wyjątkowo intymny klimat. Jednak jakże fascynująca i zadziwiająca jest ta relacja. Il signore Farfalla powoli i stopniowo wprowadza go do swojego świata na tyle, na ile potrzebny jest mu do wysłuchania tego, co ma do powiedzenia. W ten sposób staje się wspólnikiem popełnionych przez niego zbrodni, jak i mistyfikacji, która jest jego jedyną szansą przebywania wśród ludzi, a raczej obok nich. Bo kiedy jest się bardzo samotnym, pojawia się potrzeba opowiedzenia komuś o sobie, kto nie ma twarzy i jest znikąd. Jednak to, o czym mówi, brzmi jak najcięższe oskarżenia prokuratora. I dopiero po przeczytaniu jednej trzeciej książki dowiadujemy się, czym naprawdę się zajmuje, czyli konstruowaniem i wykonaniem precyzyjnej broni przeznaczonej do użytkowania przez płatnych zawodowych morderców.

Posłaniec śmierci żyjący bezustannie w cieniu, jakże chętnie dyskutuje o Bogu i religii z ojcem Benedetto, podziwia zjawiskowo piękne włoskie krajobrazy. Słowem: rozsmakowuje się w "dzikim miodzie życia", który raz degustuje powoli kroplę po kropli, innym razem zachłannie zjada pełnymi łyżkami. Tylko że w jego przypadku miód ten ma smak samotności i wykluczenia.

Zadziwiające. Pan Motyl ma plany na przyszłość, umie nawet marzyć: o pięknej kobiecie u boku, o domu na wsi, o ciszy i spokoju. Tęskni do tego, żeby wygrzewać się w słońcu, podziwiać piękno dzieł sztuki i porozmawiać o ludzkiej egzystencji przy szklance armaniaku. Czy to mu się uda? Z tym pytaniem łączy się podziw dla Bootha i jego zegarmistrzowskiej wręcz precyzji budowania napięcia.

Już od pierwszej strony zachwycał mnie styl pisania Martina Bootha, momentami wystrzałowy niczym wulkan i urzekający liryzmem, to znów niezwykle inteligentny i niewiarygodnie prosty. Jego opisy przyrody to jedyne w swym rodzaju wielkie włoskie impresje, wypełnione głównie emocjami. Formy językowe pisarza opisujące nieruchomość zjawisk przyrody urzekają siłą pobudzania wyobraźni i zmysłów. A przy tym jest tak niezwykle precyzyjny w przedstawianiu kościołów, historycznych placów, okolicy apteki, miejsc, w których przebywa.

Booth pokazuje fenomen egzystencji człowieka żyjącego w cieniu życia i zarazem mającego wpływ na układ międzynarodowych wydarzeń. Myślę, że jeśli ktokolwiek od pewnego czasu szuka impulsu do zastanowienia się nad tym, jak przeżyć swój czas na ziemi, niech przeczyta tę książkę. Bo nie znajdzie równie dobrego literackiego studium pozwalającego na oddzielenie Dobra od Zła. I jeszcze jedno: podejrzewam, że wiele przemyśleń Bootha wypowiadanych przez il signore Farfalla z pewnością stanie się cytatami.

Martin Booth "Amerykanin. Niezwykle skryty dżentelmen"; Wydawnictwo: Amber; Tłumaczenie:
Maciej Nowak-Kreyer; Format: 148 x 210 mm; Liczba stron: 312; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-241-3760-2

Ilona Słojewska

Kup książkę

Tagi: Booker, thriller psychologiczny, film, adaptacja, Clooney,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany