W blasku gwiazd – Lydia Netzer

isłojewska

2015-06-04

w_blasku_gwiazd_160Księżyc i Ziemia. Sunny i Maxon. Autystyczny Bubber. Odchodząca Emma. Narodziny córki. Wszystko to złączone w jedno.





"W blasku gwiazd" to opowieść o Życiu. Pisarka zaburzając chronologię czasową powraca do przeszłości postaci. Charakteryzuje je poprzez zdarzenia, w których uczestniczą trzy główne osoby powieści – Sunny, Maxon oraz Emma. Sunny jako dziewczynka obserwująca z bezpiecznej odległości poniżanie Maxona przez braci podczas czyszczenia studni, szuka dla siebie usprawiedliwienia, także zrobi to w przyszłości, będąc już jego żoną. To samo w sytuacji, w której nie udzieliła sadystycznemu ojcu Maxona pomocy, kiedy ten uwiązł w skalnej szczelinie i zamarzł na śmierć. Należało mu się. Emma, matka Sunny, to kobieta, która potrafiła dać swej córce prawo samostanowienia o sobie. To także matka, która umiała dawać wszystkim dokoła ciepło macierzyństwa i pomoc. To również żona, która zadenuncjowała własnego męża, skazując go na śmierć. To ją, śmiertelnie chorą, córka Sunny odłączy od maszyn podtrzymujących jej życie. I to ona będzie walczyła o każdy oddech przedłużający jej życie. Bardzo przejmujące są opisy zmagania się każdej chorej tkanki ciała z pragnieniem przeżycia jeszcze jednej kolejnej minuty, godziny… Bardzo silnie też indywidualizuje postaci, tworzy bardzo dogłębne psychologicznie portrety.


Lydia Netzer poprzez odwoływanie się do zdarzeń minionego czasu tłumaczy postępowanie bohaterów, podejmowane przez nich decyzje, łączące ich wzajemne relacje. Bardzo podoba mi się ten kompozycyjny zabieg, dzięki któremu temperatura fabuły ciągle się podnosi. Dzięki temu jest ona niezwykle dynamiczna, chwilami przypomina muzyczne staccato. Niektóre zdarzenia funkcjonują oddzielnie, a przecież należą do jednej tonacji. Inne są błyskawicznie wyciszane, by powrócić ze zdwojoną siłą niczym szarpane struny. Tak jest w przypadku wątku ojca Sunny i okoliczności jego śmierci. I podobnie dzieje się z prezenterem pogody Lesem Weathersem. Zdemaskowanie go, z noszonym od lat bólem związanym ze stratą dziecka, na "terenie" jego własnego domu to kakofonia rozstrojonych dźwięków-emocji, jaką rzadko spotyka się w literaturze, skonstruowaną w mistrzowski sposób. Pisarka prowadzi też kilka wątków równolegle, splatając je w całość, panując idealnie nad konstrukcją całego łańcucha przyczynowo-skutkowego. Co jeszcze? Podoba mi się narracja zapowiadająca, że będzie to opowieść o astronaucie w kosmosie i jego żonie na ziemi. Stąd tak wiele opisów zdarzeń i postaci na ziemi "widzianych" z perspektywy przebywającego w Kosmosie Maxona. Bardzo to ciekawy zabieg literacki i warto zwrócić na niego uwagę.

Sunny, główna postać powieści, dziewczynka urodzona w czasie zaćmienia słońca podczas rozruchów w Birmie. W tak niezwykły sposób rozpoczęło się jej życie. Urodziła się pozbawiona całkowicie włosów. I to wyróżniało ją. To był jej emblemat, który jednocześnie był jej największym skarbem i zarazem tak bardzo jej naturalną cechą, której nie mogła ukrywać przed innymi. Owszem, zakładała perukę i była nawet mistrzynią w ich projektowaniu. Ale brak włosów wcale nie jest tu rozważany przez autorkę w kategoriach estetycznych kobiecego piękna. Sunny właśnie w peruce nie była sobą. Dopiero kiedy ją zdjęła odzyskała własną tożsamość. I w tym ujawnia się jedno z wielu filozoficzno-ezgystencjalnych przesłań tej powieści. Maxon – chłopiec o genialnym umyśle pojawił się na świecie w rodzinie, w której był bity, poniżany, poniewierany i głodzony. Kiedy stał się mężczyzną, sięgnął do tych rejonów nauk ścisłych, które pozwoliły mu konstruować roboty. Bo roboty w tej powieści to maszyny prawie dorównujące inteligencji człowieka, ale nie jego emocjom. Mają skolonizować Księżyc.

Słowo robot ma w powieści swoją kluczowa rolę. Bo pada w niej pytanie, czy ewolucja już się skończyła, czy też trwa nadal? Czy my, ludzie już jesteśmy całkowicie skończeni? Czy dziecko rozwijając się w brzuchu matki nie "buduje" swego ciała z kolejnych zespołów niczym robot? Czy pozbawiona włosów Sunny nie przypomina robota? Czy kiedyś staniemy się robotami? A może już nimi jesteśmy? I wreszcie ich syn Bubber– autystyczne dziecko, które po odstawieniu leków, zaczyna zachowywać się zwyczajnie, jak chłopiec ciekawy świata? Gdzie jest norma normalności i czy w ogóle taka istnieje? Sunny dowiaduje się w centrum lotów kosmicznych, że większość super- naukowców to osoby autystyczne lub z zespołem Aspergera… Różnorodne pytania, które aż się mnożą w głowie po przeczytaniu tej książki, prowokują do zastanowienia się nad nami w tym świecie. Bo w gruncie rzeczy jest nie jest to wcale powieść s-f. To powieść na wskroś realistyczna, w której Wszechświat i lot na Księżyc, skolonizowanie go przez roboty jest tylko czynnikiem, który kieruje uwagę czytelnika w kierunku nieba, ale koncentruje ją na Ziemi! A uwaga ta skupia się wokół tego, czy człowiek zdoła zniszczyć go i "zagospodarować" tak jak ziemię… Inteligentny język prowadzi czytelnika przez menadry filozoficznego spojrzenia na świat.

Sunny i Maxon tworzą bardzo nowoczesne małżeństwo. Jest w nim sporo słodyczy, ale też dominuje codzienna gorycz. Żadne z nich nie jest idealne, modelowe, ale każde z nich konsekwentnie realizuje własne marzenia i zamierzenia. Bardzo szybko pozyskują sympatię czytelnika.

W powieści jest też sporo poetyckich odniesień. Na przykład liczne węzły dywanu na podłodze porównywane są do nieskończonej ilości gwiazd na niebie. Krążący w skafandrze Maxon w przestrzeni okołoksiężycowej przypomina małą prawie niewidzialną gołym okiem drobinę za oknem w promieniach popołudniowego słońca… Myślę, że Maria Zawadzka "odnalazła w tłumaczeniu" tej powieści tego samego ducha, jakiego zawarła w niej autorka. Dramatycznemu porodowi córeczki Emmy w domu towarzyszy sen-jawa w takich obłokach metafizyki, że każdą niemal frazę czyta się po kilka razy. A uwaga wypowiedziana przez przyjaciółki Sunny o tym, że jej dziecko wygląda tak samo jak ona, jest najpiękniejszą metaforą, jaka mogła zakończyć tę książkę.

Polska wersja okładki zaprojektowana przez Dorotę Kulawik w sposób niezwykle symboliczny i plastyczny sygnalizuje emocje, z jakimi spotkamy się w tej powieści. Niebo nocą usiane gwiazdami, a w perspektywie miasto, które prawdopodobnie już śpi, to sceneria sprzyjająca przemyśleniom nad życiem.

I na koniec. Bardzo dokładnie wczytałam się w sens słów, jakich użyła autorka, by podziękować wszystkim tym, dzięki którym ta książka powstała. Lydia Netzer podziękowała zatem agentce i redaktorce amerykańskiego wydawnictwa za przedstawienie jej konkretnej wizji powieści. Słowa te skierowały moją uwagę na polski zespół wydawnictwa "Black Publishing", który pracował nad wydaniem tej książki. A najbardziej ku tym osobom, dzięki którym została wypatrzona i sprowadzona dla polskich czytelników. Chciałoby się powiedzieć, że dzięki nim spłynęła do nas z gwiazd.

Lydia Netzer, W blasku gwiazd; Tłumaczenie: Maria Zawadzka; Wydawnictwo: Black Publishing; Format: 205 x 125; Liczba stron: 339; Okładka: miękka; ISBN 9788380490239

Ilona Słojewska

Tagi: Black Publishing,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany