Chocolate

kzarecka

2008-09-17

chocolate_160Pamiętacie film "Czekolada" z Juliette Binoche i Johnnym Deppem? Piękny. I niezwykle... smakowity. Warto dodać, że Binoche, której tak spodobała się książka, na podstawie której powstał scenariusz, że pewnego dnia (po otrzymaniu propozycji zagrania w filmie) zjawiła się u Joanne Harris (autorki) w domu. Oczarowana książką chciała poznać jej twórczynię. "Wolałabym zjeść czekoladę" Joan Sewell to zupełnie inna publikacja (zbieżność występuje tutaj tylko w słowie "czekolada"). Ta druga publikacja to pełna humoru, prowokacyjna kronika. Raczej nie dorówna pierwszej, z drugiej strony jednak - tu nie ma co porównywać.


O książce - Co zrobić, gdy nie bawi cię seks? Niekonwencjonalny i zabawny poradnik dla kobiet, dotyczący spraw tyleż ważnych, co delikatnych. Co powinna zrobić kobieta, która nie ma ochoty tak często uprawiać seksu jak jej partner, by zachować udany związek? Joan wystarczyłyby dwa razy w miesiącu, Kip chciałby niemal codziennie... Bohaterka postanawia więc podwyższyć swoje libido, zanim trafi na drogę prowadzącą do rozwodu.

Fragment
Trzeba przyjąć właściwą postawę. To jest warunek niezbędny. Seks nie może być jedynie zwierzęcym pragnieniem - on jest coraz częściej utożsamiany z duchowością. Dowiedziałam się o tym, czekając na sporządzenie lekarstwa w aptece.
Miałam piętnaście do dwudziestu minut na rozejrzenie się. Mogłam więc nadrobić zaległości w czytaniu. "Time", "Newsweek", "Cat Fancy", "Muscle", "Maxim", "FHM". Bajecznie wyglądająca Oprah zachwalała pełne duchowych treści wydanie czasopisma "O". Przez całe życie balansując na pograniczu histerii i lęku, pragnęłam wewnętrznego spokoju i mądrych poglądów. Czy odpowiedzi, których poszukiwałam, mogły być ukryte w czasopiśmie gospodyni talk-showu? Zdjęłam czasopismo ze stojaka, oparłam się o niego i zaczęłam kartkować magazyn. Urocze zdjęcia w sielankowej scenerii (niekiedy oszpecone umieszczonymi u dołu pozytywnym sentencjami), artykuły na temat odnajdywania siebie dzięki zagubieniu się w świecie, jak też na temat rytuałów, świętych miejsc, spodni pomniejszających optycznie tyłek oraz sposobów czerpania duchowych nauk ze wszechświata.
I wreszcie coś, co zadecydowało o tym, że postanowiłam wydać cztery dolce: Uduchowiony seks. Czasopismo "O" trafiło do mojego domu. W artykule napisano, że powinnam myśleć o seksie jak o duchowym połączeniu. Zawsze miałam poczucie, że z pomocą duchowości będę mogła się skupić. Chciałam być otwarta i dać się przekonać, że będę w stanie zbliżyć się do tego wewnętrznego stanu za pomocą seksu. Z pewnością seks nie byłby moim ulubionym sposobem upodobnienia się do Buddy, lecz zaakceptuję cokolwiek, co mnie do tego zbliży. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej mi się to podobało.
WSZYSTKO ZMYSŁOWE
Wyszłam z apteki i poszłam prosto do nowych delikatesów. Kawę nalewało się tam ze stojących karafek, jeżeli więc nie dotarło się do sklepu tuż po zaparzeniu, kawa była letnia. Podstawiłam kubek pod dziobek i uruchomiłam machinę. Kawa nie parowała.
W domu podgrzałam kawę w mikrofalówce. Oparłam się na łokciach i zaczęłam czytać pismo.
"Gdy seks wkracza w duchowy wymiar, mamy poczucie jedności ze sobą, partnerem i wszechświatem", twierdzi Odgen, seksuolog i badacz. "Pojawia się nasilona zmysłowość i poczucie transcendencji".
Po osiągnięciu tego, pisano w artykule, można otworzyć się na zmysłowe doświadczenia, których wcześniej się nie dostrzegało.
Na początek powinnam stać się bardziej świadoma własnego otoczenia: wietrzyku muskającego moją skórę, wilgoci trawy pod bosymi stopami, soczystości brzoskwini. Wyglądało to na dobre ćwiczenia. Rzadko jestem świadoma swojego otoczenia; zamiast tego słucham ciągłego narzekania w swoich myślach. Dlaczego nie miałabym go zastąpić czymś pięknym? Musiałam się zatrzymać i powąchać róże. Zrobiłam to na targu. Podobało mi się. Lecz przez resztę dnia byłam zamknięta na cokolwiek innego. Byłam jednym wielkim, złym mózgiem poruszającym się po mieście.
Zacznijmy od mojego ciała. Założyć coś zwiewnego. Zajrzałam do szafy i niczego takiego nie znalazłam. Zapomnijmy o zwiewnych rzeczach. Kupić brzoskwinię. Mogę z łatwością dostarczać sobie zmysłowych przeżyć za pomocą jedzenia. To świetny pretekst do zakupów drogich rzeczy poza sezonem. Wybiorę się do supermarketu - i to drogiego.
Dzień był chłodny, sięgnęłam więc po płaszcz. Pomyślałam jednak, że będę doświadczać pogody, a nie kryć się przed nią. Pogratulowałam sobie tej myśli i wyszłam na zewnątrz w samej koszulce. W supermarkecie podeszłam do koszy z artystycznie ułożonymi owocami. Wzięłam winogrona. Drogie, ale co tam! Potem wzięłam mango, brzoskwinię oraz ćwierćlitrowy pojemnik żółtych malin z ekologicznej farmy trapistów z Gwinei Równikowej. Dzikie, egzotyczne kolory i smaki. Przeszłam obok stoiska cukierniczego, z którego spojrzała na mnie ekierka. Byłoby grzechem przegapić taką okazję w czasie zmysłowej, duchowej komunii. Uprawiałam już oralny seks z ekierkami, więc wiedziałam, że będzie to wspaniałe przeżycie.
Po wyjściu ze sklepu zaczęłam jeść brzoskwinię. Sok spływał mi po brodzie. Było to zmysłowe doświadczenie, ale raczej kiepskie. Byłam cała zachlapana. Mokry podbródek zmarzł od wiatru, który pieścił mnie tak ożywczo kilka minut wcześniej. Otarłam twarz wierzchem dłoni. Byłam rozczarowana tym, że nie bawi mnie już wycieczka w krainę zmysłowości. A był to dopiero pierwszy dzień, nie powinnam więc oczekiwać natychmiastowych rezultatów - chodzi o nastawienie umysłu, styl życia, a nie da się tego osiągnąć w ciągu kilku dni. I... jak mogłam zapomnieć? Spojrzałam czule na papierową torbę. Moja piękna, śliczniutka ekierka.

Joan Sewell "Wolałabym zjeść czekoladę"; Wydawnictwo: Świat Książki; Format: 145 x 205 mm; Liczba stron: 208; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-247-0884-0

KaHa

Tagi: Joan Sewell, Wolałabym zjeść czekoladę, fragment, książka, film, czekolada,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany