JP w walce o NIKE 2007

kzarecka

2007-09-05

mps_160Jerzy Pilch znalazł się w finałowej siódemce NIKE. Całe szczęście, że zamiłowanie tego mężczyzny do piłki nożnej nie zamieniło się w talent, bo zamiast literata mielibyśmy drugiegio Bońka. A tak mamy Pilcha. Jednego Pilcha. I ten jeden jedyny Pilch pisze. Bywa też nagradzany. Czy tym razem również wygra? Czy "Moje pierwsze samobójstwo" okaże się tak samo dobrym napastnikiem jak "Pod Mocnym Aniołem"? Czy Jerzy Pilch otrzyma drugą statuetkę autorstwa Gustawa Zemły?

"Moje pierwsze samobójstwo" - Pewne jest, że jak czegoś nie da się ustalić, trzeba to wymyślić - czytamy w pełnej humoru i ironii opowieści o pożądaniu, tęsknotach i sile wychowania, od których zależy całe nasze życie. Piotr - bohater spędził dzieciństwo w znanej miłośnikom Pilcha, obyczajowo surowej, "luterskiej" Wiśle. Z Babką Pechową - "wirtuozką mycia trupów" i Dziadkiem Pechem, próbującym bez powodzenia tak ustawić pięć zegarów, by dzwoniły jednocześnie. Obok osobliwych postaci z rodziny nieoczekiwanie pojawiają się pełne seksu kobiety adorowane przez narratora jak Polska długa i szeroka, od czasów peerelowskich "praktyk robotniczych" po ekskluzywne, współczesne przyjęcie w ambasadzie. Z perspektywy dojrzałego mężczyzny wszystko jednak wygląda inaczej niż kiedyś... W tym zbiorze opowiadań Pilch bywa nie tylko ironiczny, ale i nostalgiczny, liryczny, a nawet poetycki.

Mirosław Pęczak ("Polityka") o autorze: - Jerzy Pilch to zaiste fenomen: pisarz niewątpliwie popularny, choć jego pisarstwo nie ma przecież charakteru rozrywkowego. Jego książki, choć osiągają wysokie nakłady, żadną miarą nie pasują do jakkolwiek rozumianej popkultury. Nie ma co deliberować - pisarstwo Pilcha jest z innej sfery niż, dajmy na to, pisarstwo Stephena Kinga; inaczej kieruje uwagą czytelnika niż kryminały Marka Krajewskiego i innych satysfakcji dostarcza niż proza Pereza-Reverte.

Fragment
Jak przychodzi wielka miłość, to człowiekowi zawsze się zdaje, że pokochał najpiękniejszą kobietę świata. Ale jak człowiek faktycznie pokochał najpiękniejszą kobietę świata - może mieć kłopoty. Jeśli nie była Najpiękniejszą Kobietą Świata w sensie ścisłym, to należała do pierwszej dziesiątki najpiękniejszych kobiet świata, a jak nie do dziesiątki, to do setki - szczegóły bez znaczenia; była olśniewająca w sensie planetarnym. Zobaczyłem ją i popełniłem błąd frajerski - zamiast poprzestać na podziwie - postanowiłem ją zdobyć. Zobaczyłem ją na pewnym bankiecie, to znaczy, po raz pierwszy i na żywo zobaczyłem ją na pewnym bankiecie; wcześniej setki razy widywałem jej podobiznę na rozmaitych fotografiach, reklamach, plakatach i billboardach. Jej słynne oblicze zdeprawowanej madonny, które tak ekscytowało fotografów, operatorów i reżyserów, było powszechnie znane. Bankiet odbywał się w ogrodach zachodniej ambasady. Był to bardzo doniosły, bardzo rytualny i bardzo doroczny bankiet. Na towarzyskiej giełdzie zaproszenie na ten bankiet uchodziło za nadzwyczaj wartościowy papier. Wyjątkowość bankietu szło też poznać po tym, że w ogrodach ambasady, oprócz wirtuozersko władających sztuką bankietowania bywalców, błąkali się zagubieni intelektualiści, którzy na żadnych bankietach nie bywali, ale mieli w dorobku prace poświęcone kulturze zachodniego kraju, którego ambasador wydawał bankiet. Wyróżniali się archaicznymi garniturami, nieumiarkowanym łakomstwem i wielkim entuzjazmem. Gdy zblazowani bywalcy wyznawali im, że nienawidzą bankietów - starali się ich jakoś pocieszyć i zachęcali do jedzenia, picia i zabawy. Zblazowani bywalcy, którzy na wszystkich bankietach truli posępnie, iż nienawidzą bankietów, i znajdowali dla swych wyznań równie posępny posłuch wśród innych zblazowanych bywalców bankietów, również nienawidzących bankietów - w osłupieniu spoglądali na krzepkich, uśmiechniętych i rozpalonych szampanem staruszków, którzy nieoczekiwanie, żelaznym chwytem łapali ich za łokieć, wiedli ku zastawionym stołom i rozglądając się, z tryumfem wykrzykiwali:
- Ależ skąd ten smutek, młody człowieku! Należy dostrzegać słoneczne strony życia! Dziś zwłaszcza! Tu zwłaszcza! Cóż za wspaniałe przyjęcie! Proszę koniecznie coś zjeść! Proszę! Pyszna rybka! Pyszna wędlinka! Pyszna sałatka! - i wtykali w zblazowane ręce talerz, i nakładali kopiaste porcje, i podtykali je pod zblazowane oblicza. - Proszę koniecznie coś zjeść! A potem napitki czekają! Trunki przednie! Proszę się raczyć! - i zagubieni, a w istocie czujący się w ogrodach ambasady jak ryby w wodzie, intelektualiści mrugali łobuzersko i swawolnie nurkowali w falujący tłum.

jp_160Jerzy Pilch - pisarz, felietonista. Jako prozaik zadebiutował prawie 20 lat temu tomem opowiadań "Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej", za który został uhonorowany Nagrodą im. Kościelskich. Na swoim koncie ma też Paszport Polityki i Nagrodę NIKE 2001. Jego twórczość przetlumaczono na wiele języków, m.in.: angielski, bułgarski, estoński, francuski, hiszpański, holenderski, litewski, niemiecki, rosyjski, serbski, słowacki. Jego felietony zamieszczane były najpierw w "Tygodniku Powszechnym". Po dekadzie przepracowanej w tym piśmie, przeniósł się do "Polityki". Od czerwca zeszłego roku swoją felietonową rubrykę ma w "Dzienniku".
 

Jerzy Pilch "Moje pierwsze samobójstwo"; Wydawnictwo: Świat Książki; Format: 130 x 205 mm; Liczba stron: 34; Okładka: twarda; ISBN: 83-247-0473-6

KaHa

"Dwie piątki dla Pilcha"

Tagi: Jerzy Pilch, moje pierwsze samobójstwo, samobójstwo, Świat Książki, książka, ISBN, piątki, felieton, Nike, Polityka,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany