Jeden z szesnastu, czyli jedna gałąź z drzewa

kzarecka

2007-11-07

drzewo_160Dokładnie jest ich szesnaście. Szesnaście listów do matki. Poniżej prezentujemy tylko jeden. Jeden, pierwszy, być moze najważniejszy. List z Biłgoraju stanowi fragment książki "Inne drzewo", która niespełna miesiąc temu ukazała się na rynku. Jej autorką jest debiutująca Urszula Ptak-Małysiak. Czy "kochana mama" i "kochająca Ula" rzeczywiście są innymi drzewami? Przeczytajcie.






Biłgoraj, 25 kwiecień 2002
Kochana Mamo,
Twój pogrzeb był piękny, przyszło mnóstwo ludzi i przynieśli mnóstwo kwiatów. Nie zmieściły się na grobie. Dopisała pogoda - był śliczny, słoneczny kwietniowy dzień. W kościele, kiedy zbieraliśmy się, żeby Cię pożeganać, nie było organów i tradycyjnych pieśni. Udało mi się przekonać organistę, by puścił Twoją ulubioną płytę - Tulubiona Bocelli'ego. Kiedy zabrzmiały słowa "It's time to say goodbye", wzruszenie ogarnęło wszystkich. Mam nadzieję, że się nie gniewasz, bo może wolałabyś bardziej tradycyjną oprawę? Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy. Wiele jest tematów, o których nie rozmawiałyśmy, bo nie było czasu, bo uznałyśmy, że jeszcze nie nadeszła ta chwila, że może jutro bedzie lepsza atmosfera, będziemy miały lepszy humor. Tak wielu rzeczy nie zdążyłam Ci powiedzieć i tylu swoich decyzji wytłumaczyć, nie zadałam tylu pytań. Miałyśmy natomiast czas na kłótnie, demonstracje własnych poglądów i niezależności w podejmowaniu decyzji. Często zapominałaś, że jesteś matką, a ja zapominałam, że jestem córką. Wyżywałyśmy się na sobie głównie dlatego, że byłyśmy sobie najbliższe, jak tylko można i szczere do bólu. Byłyśmy obok siebie jak dwa drzewa, nie obce ale inne. Kiedyś przeczytałam taki wiersz: "Ja jestem inne drzewo, musisz zrozumieć szerokolistny, że jestem inne drzewo, nie obce, ale inne". Zawsze czułam się przy Tobie, jak inne dzrewo. Zaległo to we mnie i pewnie na długo pozostanie.
Dzisiaj porządkowałam Twoje mieszkanie. Nie czułam się dobrze, grzebiąc w Twoich rzeczach, przeglądając dokumenty, papiery i... listy. Ze wstydem odczytywałam kolejne. Ile w nich było emocji! Jak daleko odeszłam, jak wiele zgubiłam z tego, o czym pisałam i co czułam w głębi serca... Z tak ogromną skrzętnością przechowywałaś rzeczy, licząc, że coś się w Twoim życiu zmieni, że nadejdą lepsze albo gorsze dni, że jeszcze zdążysz to wszystko w pełni wykorzystać, że jeszcze kiedyś to się przyda, że może kiedy indziej, może potem. Przypomniała mi się historia znaleziona w Internecie:
Pewien człowiek otworzył szufladkę w komodzie swojej żony i wyjął z niej mały pakiecik owinięty w bibułkę. To - powiedział - nie jest zwykłe zawiniątko - to jest Jej bielizna osobista. Wyrzucił opakowanie ukrywające zawartość i przyjrzał się jedwabnej, wykończonej koronką bieliźnie. - Kupiłem to Jej, kiedy pierwszy raz pojechaliśmy do Nowego Jorku, 9-10 lat temu. Nigdy jej nie założyła, czekała z tym na jakąś specjalną okazję! Więc dobrze - pomyślał - dzisiaj nadarzyła się odpowiednia okazja. Zbliżył się do łóżka i ułożył bieliznę przy jej głowie, obok innych rzeczy. Żona tego człowieka zmarła dzień wcześniej po krótkiej chorobie i niedługo zacznie on ubierać ją do trumny. Na koniec ów mężczyzna, patrząc się w moją stronę, powiedział: Każdy dzień, który przeżywasz, jest tą specjalną okazją. Nasze okazje już minęły. Nie warto było zostawiać wszystkiego na potem.
Tak bardzo ta przypowiastak pasuje do Ciebie i do nierozpakowanych kompletów pościeli, które znalazłam, i zapasów włóczki, z której zapewne chciałaś zrobić jakiś śliczny sweter.
Zachowałaś wszystkie listy, które pisałam do Ciebie. Czytając je, przeżywałam wiele sytuacji jeszcze raz. O niektórych zupełnie zapomniałam i tylko dzięki Tobie mogłam je sobie przypomnieć. Musiały być dla mnie bardzo ważne, skoro opisałm Ci je tak dokładnie. Będzie brakować mi tych listów, bo do kogo będę teraz pisać, gdy wydarzy się coś ważnego?
Pozbierałam wszystkie swoje-Twoje listy i podjęłam mocne postanowienie pisania ich nadal. Zawsze, gdy poczuję taką potrzebę. Aż serce mi powie, że już dojrzałam.
Temu, co nie jest dojrzałe, powinno przyjść z pomocą to, co doszło do dojrzałości.
Kochająca Ula

Urszula Ptak-Małysiak "Inne drzewo"; Wydawnictwo: New Technology Association; Format: 140 x 210 mm; Liczba stron: 78; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-92-5405-02-2

Kim jestem? Po pierwsze człowiekiem z absurdalnym apetytem na życie, czyli Urszula Ptak-Małysiak o sobie samej

Tagi: urszula ptak-małysiak, inne drzewo, książka, autorka, debiut, biłgoraj, list,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany