Gracze i Organizacja Rozpaczy
kzarecka
2008-02-15
O książce - Na nowojorskiej giełdzie pada strzał. Jeden z maklerów, George Sedbauer, ginie z ręki człowieka, którego wprowadził na parkiet. Na domiar złego okazuje się, że morderca oprócz pistoletu miał przy sobie bombę, zatem niewykluczone, że był członkiem siatki terrorystycznej. Wkrótce potem Lyle Wynant, jeden ze świadków tamtego dramatycznego wydarzenia, dostrzega w mieszkaniu atrakcyjnej Rosemary Moore jej zdjęcie w towarzystwie Sedbauera oraz niejakiego Vilara – człowieka, który go zastrzelił. Lyle postanawia poinformować o tym odpowiednie organa. Tak rozpocznie się dla niego wielka i niebezpieczna przygoda. Również żona Lyle’a, Pammy, przeżyje w tym czasie niecodzienną przygodę – inną od mężowskiej, lecz nie mniej fatalną w skutkach.
Skomplikowana, pełna mylnych tropów fabuła "Graczy" jest przede wszystkim pretekstem do nakreślenia sugestywnego obrazu świata, na który padł cień terroryzmu. Ale nie tylko. Na pozór idealne życie Wynantów kryje w sobie pustkę, nudę i rozpacz. Czy ci obojętni "gracze" są w stanie zrozumieć, jak bardzo przyczyniają się do narodzin przemocy, która ich otacza?
Fragment
Pracowała w firmie "Organizacja Rozpaczy". Nie "rozpa trzy", tylko właśnie rozpaczy: ciężkiej udręki psychicznej, głębokiego poczucia winy, ostrego lęku, otchłannego smutku i tym podobnych. Liczba pracowników zmieniała się, i to nieraz radykalnie, z miesiąca na miesiąc. Do obowiązków Pammy należało układanie prospektów przedstawiających "Organizację Rozpaczy" jako wielki i stale rozrastający się zakład usług osobistych, którego kliniki, publikacje i wysoko kwalifikowani terapeuci pomagają społeczeństwu zrozumieć i oswoić rozpacz. Istniały stawki dla pojedynczych osób, stawki grupowe, konsultacje na specjalnych warunkach, opłaty za broszury i pomoce dydaktyczne, honoraria za sesje rodzinne i seminaria na temat rozpaczy po stracie małżonka. Biura regionalne przeważnie były małe i mieściły się w przysadzistych budynkach, przez ścianę z hurtowniami narzędzi chirurgicznych i laboratoriami radiologicznymi. Te domy stanowiły zazwyczaj forpocztę planowanych osiedli, których budowy zaniechano. Pammy odwiedziła kilka takich biur, żeby zyskać szersze spojrzenie, i porobiła zdjęcia, ale przed zamieszczeniem w broszurach musiała je mocno przykroić, usuwając z kadrów zachwaszczone pola i zrytą spychaczami ziemię. Początkowo wydawało jej się, że World Trade Center to dość nieprawdopodobne miejsce na centralę takiej firmy. Ale z czasem zmieniła zdanie. Bo niby gdzie dałoby się uskładać tyle rozpaczy? Ktoś przewidział, że pewnego dnia ludzie zapragną narzędzi, które pozwolą im kodyfikować własne emocje. Potrzebna będzie urzędowa struktura. Ekipy behawiorystów zebrały się w przewodach kanalizacyjnych i wysmażyły pewien rodzaj futuryzmu opartego na procedurach ewidencjonowania. Pammy nie miała wrażenia, że bliźniacze wieżowce są wiecznotrwałe. Nadal były jedynie konceptem, mimo swojego ogromu nie mniej ulotne od jakiegoś banalnego odkształcenia fali świetlnej. Wszystko wydawało się tym większą prowizorką, że biura „Organizacji Rozpaczy” raz po raz przemeblowywano. Robotnicy odgradzali pewne strefy przepierzeniami, a inne otwierali, wynosili segregatory, wtaczali fotele i biurka na kółkach, jak gdyby kazano im dostosować liczbę mebli do spiętrzenia narodowej rozpaczy.
Don DeLillo "Gracze"; Wydawnictwo: Noir Sur Blanc; Format: 145 x 235 mm; Liczba stron: 192; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7392-256-3
KaHa