www.1939.com.pl
kzarecka
2008-03-11
O książce - Podpułkownik Jerzy Grobicki, dowódca Pierwszego Samodzielnego Batalionu Rozpoznawczego, nawet w najczarniejszych snach nie przypuszczał, że wraz ze swoją elitarną jednostką zamiast w Afganistanie roku 2007, wyląduje pod Mokrą w dniu 1 września 1939 roku i z miejsca zostanie zaatakowany przez Wermacht. Rozpoczyna się fascynująca gra wojenna. Garstka żołnierzy NATO, uzbrojona w śmiercionośny, futurystyczny sprzęt, zmaga się w krwawym boju z nieprzeliczoną potęgą hitlerowskich Niemiec. Grobicki ma przy tym świadomość, że broniąc ojczyzny swoich dziadów, jednocześnie ingeruje w historię, czego skutków nie jest w stanie przewidzieć. W tym niesłychanym dziele sekundują mu barwni oficerowie i żołnierze, a także piękna pani kapitan Nancy Sanchez US Army.
Fragment
Pomimo hałasu - choćmoże mniejszego niż na początku, bo strzelanina nieco osłabła, pewnie tamci zmieniali magazynki - dobiegł mnie warkot odpalanego tysiąckonnego silnika. Leżałem nie więcej niż pięć metrów od czołgu, więc odebrałem to jako małe trzęsienie ziemi. Usłyszałem podzwanianie gąsienic, wizg elektrycznego silniczka obracającego wieżę twardego i raczej wyczułem, niż zobaczyłem, że ciężka maszyna, niczym rewolwerowiec na Main Street w Tombstone, stanęła pośrodku polany. Kule bezsilnie odbijały się od reaktywnego pancerza czołgu, nie czyniąc mu najmniejszej krzywdy. Kurcewicz skorygował ustawienie lufy, wieża przesunęła się jeszcze parę stopni w prawo i zastygła. Sądzę, że wszyscy zarówno w naszym, jak i nieprzyjacielskim obozie wstrzymali oddech. Szczerze mówiąc, sam byłem ciekaw, jak się sprawy potoczą.
Huk wystrzału i ryk powietrza rozdzieranego przez ciężki pocisk kalibru 125 milimetrów prawie urwał mi głowę. Kurcewicz, jak to Kurcewicz, efekciarz i pozer, zamiast podkalibrowego, który przez cienki pancerz starego transportera przeleciałby jak przez muślinową zasłonkę, użył pocisku odłamkowo-burzącego, w sam raz do rozbijania murów Bastylii. Czołowy transporter, razem z dowodzącym oficerem i kaemistą, w ciągu ułamka sekundy zamienił się w ogromną pomarańczową kulę ognia oraz poskręcanych odłamków i w tej postaci pofrunął w powietrze. W wozie dodatkowo eksplodowała amunicja i paliwo, więc wybuch był tak silny, że nawet mnie, oddalonego o prawie sto metrów, rzuciło w tył. Po chwili na ziemię zaczęły spadać kawałki rozżarzonego żelastwa, próbując dokonać tego, czego nie zdziałały kule.
Marcin Ciszewski "www.1939.com.pl"; Wydawictwo: Sol; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-925879-4-1
KaHa