Uwodzicielskie pomiędzy, czyli to co niewidzialne
kzareckad
2008-04-10

O książce - Powieść psychologiczno-obyczajowa z wątkiem sensacyjnym, rozgrywająca się współcześnie i w XVIII wieku. Nostalgiczna, niespiesznie opowiedziana historia grupy przyjaciół, których młodość związana jest z malowniczymi ruinami nieopodal Barcelony. Po latach, w niebezpieczny sposób połączy ich tajemniczy manuskrypt, opisujący dzieje tego miejsca i zaginiony obraz mistrza Tiepolo, wart pięć milionów euro.
Fragment
Umówiwszy się z Armandem, że spotkamy się za chwilę na jednym z tarasów, rozpoczynam wycieczkę po różnych poziomach budynku, szukając łazienki. To wówczas dociera do mnie pierwsza wskazówka, jak może potoczyć się ta noc. Rodzaj intuicji.
Posuwam się w półmroku korytarzem, oświetlonym zaledwie przez dochodzącą z zewnątrz jasność. Sądząc, że dotarłem do łazienki, otwieram jakieś drzwi i powodowany dziwnym mechanizmem obronnym - niczego nie widzieć, niczego nie wiedzieć - natychmiast je zamykam. Od razu pojawia mi się przed oczami ulotny obraz strychu liceum, gdzie zapalaliśmy spray, w czym Jonàs - był w internacie tylko przez półtora roku szkolnego - też miał swój mały udział: oczy uczniów oślepionych płomieniem, nagle oświetlone twarze.
Stało się to tak szybko, że nie potrafiłbym powiedzieć, ile było osób, najwyżej cztery czy pięć. Każda z nich, cokolwiek robiła w owej chwili, wpatrywała się zamglonym wzrokiem w Jonasa, który nieco się pochylał, żeby wciągnąć do nosa wyraźnie zarysowaną na niewielkim lusterku kreskę. Wycofałem się tak machinalnie, że chyba nawet nie zdali sobie sprawy z mojej przelotnej obecności.
Po chwili, kiedy wracam do ogrodu, zadaję sobie pytanie, dlaczego zareagowałem w ten sposób, zamiast z całą naturalnością ich pozdrowić... Wstydzę się na myśl, że jeżeli mnie zauważyli, to z pewnością stałem się w ich oczach naiwnym i lękliwym uczniakiem. Ale moja reakcja jest konsekwencją tylu konstatacji i podejrzeń...
Zaczęły się narkotyki. Jonàs uzależniony od heroiny. Jonàs trwoniący szczodre, lecz niezbyt obfite zasoby rodziny rybaków. Jonàs grożący matce nożem. Jonàs w klinice odwykowej. Jonàs, który wraca. Cień winy w moich młodzieńczych latach studiów i podróży, kiedy tylko z rzadka o niego pytam, z dystansu. Zidentyfikowałem zarazę i chciałem jej uniknąć. W tamtych czasach niewielu się przed nią ratowało. Pokolenie idiotycznie zdziesiątkowane, pierwsze pokolenie na Półwyspie Iberyjskim, które wzrastało, mogąc zaspokajać potrzeby, i również pierwsze, które postanowiło umrzeć przedwcześnie z własnej woli. Biblijna kara. Wiem, że zniknął na kilka lat, podobno był na Jamajce, skąd wbrew wszelkim przewidywaniom wrócił wyleczony.
Po przyjeździe z Ameryki Środkowej, kwitnący i uśmiechnięty od ucha do ucha, bez przerwy opowiadający o zaletach tego raju, który właśnie opuścił, Jonàs wykorzystał niewielki spadek po ojcu, aby spróbować szczęścia w rodzącym się biznesie wynajmu mieszkań i apartamentów. Początkowe porażki nie zdołały go zniechęcić, choć znowu pozostał bez grosza. I wtedy pojawiła się Sofia.
Sofia Mendizábal była szósta z ośmiorga rodzeństwa i bardzo wcześnie postanowiła odciąć się od wielowiekowego interesu swojej rodziny w Rioja, od winnic i wina. Kiedy poznałem ją w Barcelonie, kończyła studiować architekturę i choć bardzo starała się różnić od swoich, nie mogła nie różnić się od ludzi, którzy ją otaczali. Wyróżniała się, wcale tego nie pragnąc. Miała długie nogi, szczupłe ramiona, powolny krok, mówiła z pewnością siebie. Wydała mi się istotą z innego świata. Wspólnie zwiedzaliśmy galerie i zaglądaliśmy do pracowni jej znajomych. Nie mógłbym zakochać się w Sofii. Wywoływała u mnie to samo intelektualne i zmysłowe podniecenie co pewne dzieła sztuki, podrywała mnie do buntu. Nigdy nie poszedłbym z nią do łóżka z premedytacją, ale zdarzało się to sporadycznie przez pewien czas, niezbyt długi, jak seria nieprzewidzianych burz.
Emili Rosales "Niewidzialne miasto"; Wydawnictwo: Świat Ksiązki; Format: 125 x 200 mm; Liczba stron: 256; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-247-0102-5
KaHa