Uwodzicielskie pomiędzy, czyli to co niewidzialne

kzareckad

2008-04-10

niewidzialnemiasto_160Autor "Cienia wiatru" Carlos Ruiz Zafon powiedział o książce Emilii Rosales: - Ta powieść to uwodzicielski koktajl łączący sensacyjną intrygę, tajemnice sztuki, historii i ludzkiego wnętrza. To o "Niewidzialnym mieście". A skoro Carlos Ruiz Zafon, o którego książce wykrzykiwano: Wspaniała! Magiczna! Wyśmienita! Niesamowita! Hit! itd., itp., mówi o innej, że czyta się ją jednym tchem (może nie dosłownie, ale tak to sobie zinterpretujmy), to może warto posłuchać autora? Wydawnictwo zachęca z kolei w ten sposób: - Na ten temat Dan Brown stworzyłby thriller historyczny, a Umberto Eco erudycyjną powieść kryminalną. Rosales - ze swoim psychologicznym wyczuciem i poetyckim stylem - tworzy coś pomiędzy.


O książce - Powieść psychologiczno-obyczajowa z wątkiem sensacyjnym, rozgrywająca się współcześnie i w XVIII wieku. Nostalgiczna, niespiesznie opowiedziana historia grupy przyjaciół, których młodość związana jest z malowniczymi ruinami nieopodal Barcelony. Po latach, w niebezpieczny sposób połączy ich tajemniczy manuskrypt, opisujący dzieje tego miejsca i zaginiony obraz mistrza Tiepolo, wart pięć milionów euro.


Fragment
Umówiwszy się z Armandem, że spotkamy się za chwilę na jednym z tarasów, rozpoczynam wycieczkę po różnych po
ziomach budynku, szukając łazienki. To wówczas dociera do mnie pierwsza wskazówka, jak może potoczyć się ta noc. Rodzaj intuicji.
Posuwam się w półmroku korytarzem, oświetlonym zale
dwie przez dochodzącą z zewnątrz jasność. Sądząc, że dotarłem do łazienki, otwieram jakieś drzwi i powodowany dziwnym mechanizmem obronnym - niczego nie widzieć, niczego nie wiedzieć - natychmiast je zamykam. Od razu pojawia mi się przed oczami ulotny obraz strychu liceum, gdzie zapalaliśmy spray, w czym Jonàs - był w internacie tylko przez półtora roku szkolnego - też miał swój mały udział: oczy uczniów oślepionych płomieniem, nagle oświetlone twarze.
Stało się to tak szybko, że nie potrafiłbym powiedzieć, ile było osób, najwyżej cztery czy pięć. Każda z nich, cokolwiek robiła w owej chwili, wpatrywała się zamglonym wzrokiem w Jonasa, który nieco się pochylał, żeby wciągnąć do nosa wyraźnie zarysowaną na niewielkim lusterku kreskę. Wycofałem się tak machinalnie, że chyba nawet nie zdali sobie sprawy z mojej przelotnej obecności.

Po chwili, kiedy wracam do ogrodu, zadaję sobie pytanie, dlaczego zareagowałem w ten sposób, zamiast z całą naturalnością ich pozdrowić... Wstydzę się na myśl, że jeżeli mnie zauważyli, to z pewnością stałem się w ich oczach naiwnym i lękliwym uczniakiem. Ale moja reakcja jest konsekwencją tylu konstatacji i podejrzeń...

Zaczęły się narkotyki. Jonàs uzależniony od heroiny.
Jonàs trwoniący szczodre, lecz niezbyt obfite zasoby rodziny rybaków. Jonàs grożący matce nożem. Jonàs w klinice odwykowej. Jonàs, który wraca. Cień winy w moich młodzieńczych latach studiów i podróży, kiedy tylko z rzadka o niego pytam, z dystansu. Zidentyfikowałem zarazę i chciałem jej uniknąć. W tamtych czasach niewielu się przed nią ratowało. Pokolenie idiotycznie zdziesiątkowane, pierwsze pokolenie na Półwyspie Iberyjskim, które wzrastało, mogąc zaspokajać potrzeby, i również pierwsze, które postanowiło umrzeć przedwcześnie z własnej woli. Biblijna kara. Wiem, że zniknął na kilka lat, podobno był na Jamajce, skąd wbrew wszelkim przewidywaniom wrócił wyleczony.
Po przyjeździe z Ameryki Środkowej, kwitnący i uśmiech
nięty od ucha do ucha, bez przerwy opowiadający o zaletach tego raju, który właśnie opuścił, Jonàs wykorzystał niewielki spadek po ojcu, aby spróbować szczęścia w rodzącym się biznesie wynajmu mieszkań i apartamentów. Początkowe porażki nie zdołały go zniechęcić, choć znowu pozostał bez grosza. I wtedy pojawiła się Sofia.
Sofia Mendizábal była szósta z ośmiorga rodzeństwa
i bardzo wcześnie postanowiła odciąć się od wielowiekowego interesu swojej rodziny w Rioja, od winnic i wina. Kiedy poznałem ją w Barcelonie, kończyła studiować architektu­rę i choć bardzo starała się różnić od swoich, nie mogła nie różnić się od ludzi, którzy ją otaczali. Wyróżniała się, wca­le tego nie pragnąc. Miała długie nogi, szczupłe ramiona, powolny krok, mówiła z pewnością siebie. Wydała mi się istotą z innego świata. Wspólnie zwiedzaliśmy galerie i zaglądaliśmy do pracowni jej znajomych. Nie mógłbym zakochać się w Sofii. Wywoływała u mnie to samo intelektualne i zmysłowe podniecenie co pewne dzieła sztuki, podrywała mnie do buntu. Nigdy nie poszedłbym z nią do łóżka z premedytacją, ale zdarzało się to sporadycznie przez pewien czas, niezbyt długi, jak seria nieprzewidzianych burz.

Emili Rosales "Niewidzialne miasto"; Wydawnictwo: Świat Ksiązki; Format: 125 x 200 mm; Liczba stron: 256; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-247-0102-5

KaHa

Tagi: Emili Rosales, Niewidzialne miasto, ksiązka, fragment, carlos ruiz zafon,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany