Książka-święto

kzarecka

2008-08-13

ksi261380ka347wi281to_160Nadchodzi długi weekend, może więc warto sięgnąć po pozycję książkową, która przeniesie nas nie tylko w inny świat, ale zrobi to w taki sposób, że z naszej twarzy nie zniknie uśmiech. Oto trzy zdania od wydawnictwa. Gdyby to była recenzja, pierwsze dwa mogłyby przerazić autorów: Wiktorię Ugriumową i Olega (nazwisko to samo). I wreszcie cytat: - No nie! Jak w ogóle można pisać takie książki... Na każdej stronie umierasz ze śmiechu. "Nekromeron" - opowieść pełna niezwykłych bohaterów. Wystarczy po nią sięgnąć...



O książce - W czasoprzestrzeni "Nekromeronu" z nadciągającym złem zmagają się: nekromanta-pacyfista, szkielet-patriota, golem z manierami angielskiego majordomusa, nietoperz cierpiący na bezsenność, minotaur do rany przyłóż zbrojny w topór i nauki mamusi oraz gigantyczny pająk - ludojad zawodu, romantyk z usposobienia. Ich nie można nie lubić.Kto pomoże nieumarłym w walce o niezależność? Kto uratuje zamek czarnoksiężników przed ludzką chciwością? Niestety wojna z ludźmi nie jest najgorszym złem, jakie spaść może na ojczyznę nekromantów. Straszliwe tajemnice czarodziejów przyciągają starożytne zło. Nadchodzi król zaświatów!
"Nekromeron" to książka-święto, błyszcząca i radosna jak Boże Narodzenie, przybrana sentencjami, błyszcząca humorem. Wszystko jest w niej nieco postawione na głowie, ale kto powiedział, że nekromanci i chodzące szkielety muszą być tymi złymi…

Fragment
Legenda — plotka posiadająca powagę właściwą czcigodnemu wiekowi. (Laurence Peter)
A gdy zegar na Czarnej Wieży Gensena wybił dwanaście uderzeń, umrzyk powrócił do zamku, niosąc w ręku odciętą głowę. Wyraz twarzy tej głowy nie spodobał się strażnikom do tego stopnia, że pospiesznie salwowali się ucieczką, pozostawiwszy pałac bez dozoru. Powiadają, że mag przemaszerował do czarnego tronu i zasiadł na nim jak gdyby nigdy nic. Ale to jeszcze pół biedy. Cały problem w tym, że za nim przedarli się do pałacowych komnat stronnicy nieżywego współwładcy, zabijając każdego, kto wszedł im w drogę. Tak więc rano kraj miał już dwóch martwych monarchów, przy czym martwych umownie. Albowiem swojego brata zabójcę zabity mag niezwłocznie ożywił, aby dokończyć z nim spór jak równy z równym.
Z wielkim trudem udało się spadkobiercom zaciągnąć niemogących się uspokoić tatków do rodzinnego grobowca i tam zamurować ich, aby doczekali lepszych czasów. Następnie, by przywrócić pokój i ład, do stolicy wprowadzono wojska, ale biedna armia podzieliła się na pół, zatem waśń rozgorzała z nową siłą.
Jednym słowem, zaczął się czas zamieszek.
Przez jedno czy dwa pokolenia władcy Tyrongi byli bez reszty zajęci załatwianiem rodzinnych sporów. Mówi się, że były to straszliwe czasy, kiedy z niebios sypały się zimne i śliskie żaby, wprawiając w panikę przechodniów i doprowadzając do czkawki damy dworu, kiedy nietoperze i sowy bez lęku fruwały nad miastem nawet w świetle dnia, a pogrzeby stały się czymś potwornym, albowiem należało zdobyć koszmarne ilości zaświadczeń, kwitów i zezwoleń. Następnie monarcha obłożył rodzinę krewniaka nekromanty dodatkowym podatkiem na cmentarze i na wyroby z kości i kamienia, a krewniak nekromanta nałożył na króla dodatkowe zaklęcie, z którego to powodu ówczesna jego potęga skończyła się w jednej chwili. Potomek monarchy wyciął większą część rodziny wujowej, ale podatek jednak wycofał, a pozostały przy życiu potomek maga z kolei obiecał pozostawić wszystko w dotychczasowym stanie i nie mścić się na kuzynie, tym bardziej że jemu samemu też nieźle dokuczyli szaleni przodkowie.
Ustanowiono zatem chwiejny pokój, a wrogie armie śpieszące ku granicom kraju, by wziąć udział w podziale ziem i złota, zawróciły rozczarowane.
Od tej chwili niemal wszyscy królewscy krewniacy nekromanci spędzali większą część życia w podróżach albo doskonalili swoje mistrzostwo u zagranicznych nauczycieli. Do Tyrongi wjazdu im nie wzbraniano, ale też i niezbyt chętnie na to zezwalano. W efekcie pod nieobecność gospodarzy ich zamki i posiadłości stopniowo pogrążały się w ruinie.
Zamek Kassar też opustoszał dawno temu i uważano, że tylko ciekawski wiatr hula po jego korytarzach. Krążyły co prawda również uporczywe słuchy o tym, że książęca majętność, może i pokryta grubą warstwą kurzu, zachowała się w całości, i dlatego dość często zakradali się do twierdzy miłośnicy łatwego zarobku. Co się z nimi działo podczas tych wypraw, nie wiedział nikt, ale o wzbogaconych kosztem nekromantów nikt nie słyszał, nawet się o tym nie plotkowało, a losami takich zuchwalców lepiej było się nie interesować. Jakby ich w ogóle nie było.
Tylko światek przestępczy stolicy pewnego razu został poruszony wiadomością o zniknięciu niekoronowanego króla złodziei — Segugi Złote Palce, który założył się z koleżkami o dwieście monet, że przyniesie przed świtem jakikolwiek drobiazg z sadyby książąt da Kassar.
Ma taki niezwykły zawód: znajduje przedmioty, jeszcze zanim właściciele zdążą je zgubić.
(Frank Garson)

Wiktoria Ugriumowa, Oleg Ugriumow "Nekromeron"; Wydawnictwo: Fabryka Słów; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 536; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-60505-76-2

KaHa

Tagi: Wiktoria Ugriumowa, Oleg Ugriumow, Nekromeron, fragment, książka,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany