Skąd pewność, że żyjemy?
kzarecka
2008-10-13
O książce - Późna noc. W sypialni zalanej zimnym światłem niebieskiej latarni chłopcy opowiadają sobie straszne historie. A tę o martwym mieście znacie? Wraca facet z delegacji, patrzy – a wszyscy wokół są trupami... Chodzą do pracy, rozmawiają – ale tak naprawdę nie żyją...
Jeżeli świat to wola i przedstawienie (Schopenhauer) – jak wygląda świat ukształtowany wolą babci klozetowej? Czy spod umownej rzeczywistości nie zacznie w końcu przenikać smród? Sekta antonowców wierzy, że człowiek jest jedynie zarodkiem trupa. Ale w ogóle skąd pewność, że żyjemy? Może wszyscy od dawna jesteśmy martwi? A jeśli ciągle śpimy i tylko dobrze udajemy, że wcale tak nie jest? Odkrywa to Nikita Sonieczkin, kiedy uczy się drzemać na wykładzie tak, żeby nie dało się tego zauważyć – i spostrzega, że wszyscy, nie wyłączając wykładowcy, robią to samo. Ale czy śnimy ten sam sen?
Trochę strasznie. Ale to nic. Wystarczy działka kokainy i świat robi się kryształowy. W swoich opowiadaniach Pielewin zastawia filozoficzne pułapki, zadaje niepokojące pytania i udziela odpowiedzi, które przyprawiają o zawrót głowy.
The New York Times Book Review: - Pielewin należy do tej samej co Gogol i Dostojewski wielkiej rosyjskiej tradycji, w której metafizyczne intuicje dotyczące tajemnicy istnienia zderzają się z groteskowymi banałami codziennego życia.
London Review of Books: - Pielewin ma nieposkromione, przewrotne poczucie humoru. Jego zacięcie satyryczne i zamiłowanie do fantastyki przywodzą na myśl Bułhakowa.
Publishers Weekly: - Pielewin jest obdarzony szczególną mieszaniną elokwencji i niespokojnej energii, twórczej wyobraźni i wywrotowego dowcipu.
www.artpapier.com: - Nie ulega wątpliwości, że Pielewin, pisząc swoje książki, przy okazji doskonale się bawi – bawi się słowem, tradycją literacką, krajem, w którym przyszło mu żyć, ludźmi spotykanymi na ulicy, rzeczywistością, którą widzi w telewizorze... A z Pielewinem doskonale bawi się i czytelnik.
Janusz Wróblewski (Polityka): - Niebywałe wręcz wyczulenie na wszelkiego rodzaju absurdy oraz umiejętność łączenia kilku stylów naraz – od konwencji science fiction po mistyczną baśń.
Fragment
Przestań się wymądrzać – powiedział Wasilij Marałow, intelektualista na emeryturze. – Sam potrafię się wymądrzać, napisałem trzy książki. Trzeba mówić prościej. Na przykład, co masz na ręku? Zegarek, tak?
Jego rozmówca – przyjaciel i w pewnym sensie uczeń – czknął potakująco.
– No więc pomyśl. W tym jest swoista dialektyka. Nosisz go, nosisz, on ci tyka, tyka…
– Ale co ma do tego naukowy ateizm, Wasia? Przecież mówiliśmy o naukowym ate…
– Daj mi dokończyć. Zegarek tyka, tyka i nagle – brzdęk! Wpadł do umywalki.
– Dlaczego do umywalki?
– Mnie się coś takiego zdarzyło, jeszcze przed przejściem na emeryturę, w Siestroriecku. Byłem…
– Dobra, dobra, nieważne… No, wpadł, i co dalej?
– W jednym trybiku wyłamał się ząbek. I wszystkie pozostałe zaczęły się wolniej obracać. I zegarek zamiast piątku nagle pokazuje jakiś wtorek. Tak samo jest z człowiekiem… Hej, Pietia!
Jego rozmówca już spał, przytulony policzkiem do beżowej ceraty.
– Pietia – powiedział Marałow, potrząsając go za ramię. – Pietia, słyszysz?... Chodź, położysz się na kanapie.
Wiktor Pielewin "Krysztalowy świat"; Wydawnictwo: W.A.B.; Tłumaczenie: Ewa Rojewska-Olejarczuk; Format: 123 x 195 mm; Liczba stron: 404; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7414-497-1
KaHa