Polski psychopata

kzarecka

2008-11-12

polski_psychopata_160Polska powieść kryminalna ma się u nas dobrze czy źle? Myślę, że całkiem, całkiem dobrze. A na dodatek Mariusz Czubaj prezentuje nam swój cykl zatytułowany "Polski psychopata". W roli głównej Rudolf Heinz (jakże czysto polskie personalia, nieprawdaż?; ale... przecież nie to jest najważniejsze). Tytuł - "21:37". Cytując wydawcę: - Klasyczny kryminał osadzony w polskich, bardzo współczesnych realiach. Napisany z mistrzowską precyzją i antropologiczną wyobraźnią. A komisarz Heinz - niczym inspektor Maigret Simenona (Georges Simenon był francuskim prozaikiem, który napisał około stu książek ze słynnym komisarzem Maigret) - nie spocznie, póki nie wyjaśni każdej, najbardziej nawet demonicznej zagadki. Tak zapowiada się pierwsza powieść z cyklu. Oby nie zawiodła nas ani ona, ani kolejne.

O książce - Rudi zbliża się do pięćdziesiątki. Lubi kuchnię śląską, cierpi na reumatologiczne zapalenie stawów, a w wolnych chwilach słucha Johna Lee Hookera oraz Steviego Ray Vaughana i gra na gitarze rockowe standardy. Wychowuje dorastającego syna, z którym coraz bardziej traci kontakt. Przede wszystkim zaś jest "samotnym łowcą tropiącym dzikie, unikatowe sztuki w rodzaju seryjnych morderców", czyli najlepszym w kraju profilerem. Typuje sprawców najbardziej brutalnych i tajemniczych przestępstw.
Wiosną 2007 Rudolf Heinz dołącza do specjalnej grupy operacyjnej, która ma wyjaśnić sprawę makabrycznego morderstwa. W pobliżu warszawskiego Centrum Olimpijskiego znaleziono ciała dwóch młodych mężczyzn. Morderca najwidoczniej postanowił zabawić się z policją i pozostawił dodatkowe wskazówki. Co oznaczają różowe trójkąty namalowane szminką na torbach foliowych, którymi owinięto głowy ofiar, i liczby: 21 i 37? Policja podejrzewa, że zbrodnia może mieć charakter rytualny. Okazuje się, że ofiary były studentami seminarium duchownego, do którego prowadzi jeden z tropów. Komisarz Heinz podejmuje ryzykowną, intelektualną grę z mordercą. Czy "samotny łowca" wpadnie na właściwy ślad? I czy odnajdzie wspólny język z policjantami z Warszawy: Karloffem i "Czarną Wiedźmą"? Śledztwo Heinzowi utrudniają traumatyczne doświadczenia z przeszłości oraz to, że na Śląsku – a więc jego macierzystym terenie – zaczyna grasować morderca kobiet.

Fragment
Wszedł do pokoju i zakrztusił się dymem. Chociaż sam palił od dziesiątego roku życia, nie mógł się przyzwyczaić do papierosów naczelnika Wydziału Kryminalnego, Henryka Krygiera. Gdyby musiał opisać unoszącą się w pokoju woń, powiedziałby, że ma do czynienia ze smrodem palonych znoszonych gumofilców zmieszanych z mączką kostną. Naczelnik miał nadwagę większą niż Heinz, twarz podobną kształtem i rozmiarami do sznycla wiedeńskiego oraz sumiasty wąs, który sprawiał, że przypominał morsa.
– Gdyby tu był detektor dymu, z pewnością dostałby ataku kaszlu – wychrypiał Heinz.
Krygier zaśmiał się.
– Dobre, Hipis. Mógłbyś występować w programach „Na stojaka”, publiczność pękałaby ze śmiechu.
– Pomyślę o tym, jak przejdę na emeryturę...
Twarz naczelnika spoważniała.
– Nie teraz, Heinz. Teraz nie wyjeżdżaj z tą emeryturą. Jest sprawa.
– Duża sprawa. – Heinz powtórzył to, co usłyszał przez telefon.
– Owszem. A wygląda tak. Dwunastego kwietnia nad ranem przy Centrum Olimpijskim znaleziono zwłoki w liczbie sztuk dwie. Młodzi chłopcy, na oko koło dwudziestu lat. Sprawę komplikuje to, że ci chłopcy okazali się seminarzystami z seminarium duchownego.
– Dwóch kleryków! – Heinz gwizdnął.
– W rzeczy samej. Sprawę, jak się domyślasz, przejęło CBŚ. Tyle że wiesz, jak to z nimi jest...
Heinz wiedział. Sukces ma wielu ojców, porażka cierpi na chorobę sierocą. Gdy funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego przewidywali, że sprawa może być trudna –pozostanie nierozwiązana albo będzie się ciągnąć miesiącami – woleli przekazać ją policji. Pewnie tak było i tym razem. Niczego dobrego to nie wróży.
– W Komendzie Stołecznej powołano specjalny zespół – ciągnął Krygier. – I tu się zaczyna twoja rola...
– Zaraz – Heinz przerwał. – Rozumiem, że mamy podwójne morderstwo, chodzi o kleryków, więc sprawa jest delikatna. Ale od razu powołali specjalną grupę?
– Nie wiesz jeszcze wszystkiego. Klerycy, sztuk dwie. To pierwsza komplikacja. Druga jest taka, że wyglądali nieciekawie. Na głowach mieli torby foliowe... – Krygier czekał na reakcję. – Według wstępnych ustaleń ktoś ich tymi torbami udusił – dodał ciszej i sięgnął po kolejnego papierosa. – Facetowi, zbieraczowi puszek i butelek, który ich znalazł, serce o mało nie wyskoczyło przez gardło.
– Jakiś wrażliwy gość – powiedział Heinz. – Chyba – popatrzył na Krygiera – chyba że to nie wszystko.
Poczuł, że robi mu się niedobrze. Zapewne z powodu papierosów.
– Komplikacja numer trzy jest taka, że... – naczelnik zaciągnął się – że na tych foliach, na wysokości ust, ktoś namalował trójkąty.
– Namalował trójkąty?
– Różową szminką.
– No to mamy pełny odlot...
– Czekaj... Wszystko wskazuje na to, że jest jeszcze komplikacja numer cztery. Ale tego nie wiem. Tak czuje mój nos. Pytałem, ale ci z Warszawy nie chcą powiedzieć, o co chodzi. Widocznie uważają, że im mniej osób wie...
– Tym potem mniejszy wstyd – przerwał Heinz. – Rozumiem już, dlaczego CBŚ chętnie spuściło tę sprawę.
– Spuściło, ale nie do końca. Jak wiesz, Katowice znów rządzą. Jak za starych czasów – Krygier uśmiechnął się, czym jeszcze bardziej upodobnił się do morsa. – Prokuratura na szczeblu krajowym, abwera to ludzie stąd – wskazał ręką. – Uważają, że zabójstwo w Warszawie, z tymi torbami i tą szminką, to jakaś inscenizacja. No i ktoś w CBŚ przypomniał sobie, że w Katowicach jest niejaki Rudolf Heinz, specjalista od inscenizacji.
– Ale nie mogę jechać. – Heinz wstał z fotela. – Mamy zabójstwo w Lasku Aniołowskim, poza tym syn ma maturę, a przecież wie pan, szefie, że nie układa się nam. Mają tam swoich ludzi, powołali specgrupę, czego jeszcze chcą?
– Pojedziesz tam, rozejrzysz się, przewietrzysz warszawkę i wrócisz. Nie będziesz członkiem specgrupy, masz być raczej koordynatorem. Takim... – Krygier szukał słowa – wolnym elektronem, który będzie działał po swojemu. Wiem, że mamy tu gówno na własnym terenie, w Lasku Aniołowskim, ale centrala nalega. Poza tym ludzie stąd pamiętają, że dobrze sobie radzisz w takich sprawach.
– Jakich sprawach?
– Z podtekstem religijnym. Umiesz się w tym poruszać. Kończyłeś liceum katolickie z internatem...
– I co z tego? To było dawno. Jestem policjantem, a istnienie policji to koronny dowód na nieistnienie Boga. Poza tym liceum nie skończyłem, wyrzucili mnie, gdy zorganizowałem mecz na korytarzu koszem na śmieci, a potem przypadkiem uruchomiłem gaśnicę pianową.
– Dobre. Tak czy inaczej pojedziesz.

Mariusz Czubaj "21:37"; Wydawnictwo: W.A.B.; Format: 123 x 195 mm; Liczba stron: 272; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7414-530-5

KaHa

Tagi: Mariusz Czubaj, 21:37, fragment, polski psychopata, książka, kryminał,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany