Opowieści są jak lekarstwo

isłojewska

2010-11-14

matki2_160Na jesienno-zimową melancholię, na długie i ciemne wieczory, na zimny wiatr i deszcz, na zmarznięte dusze najlepszym środkiem jest opowiadanie. Ma moc uzdrawiania i nie warto zaprzepaścić szansy na jego wysłuchanie. Słowa wypowiedziane mają większą siłę oddziaływania niż przeczytane. Są jak lekarstwo, pomagają w odnalezieniu drogi do samego siebie, kruszą mury, a kiedy już opowiadają kobiety, to nabierają szczególnej narracyjnej potęgi.



Wysłuchanie opowieści będących własnością wielopokoleniowych rodzin z różnych stron świata przekonuje, że wszystkie są o tym samym. O dojrzewaniu, dorastaniu, rodzeniu dzieci, wypuszczaniu ich w świat, o stracie najbliższych i o obrzędach towarzyszących ich pożegnaniu. "Chciałam usłyszeć prawdziwe historie, ale szczególnego rodzaju. I pomyślałam, że najlepszym miejscem do ich opowiedzenia jest kuchnia, w której rozgrywają się najważniejsze sytuacje życiowe rodziny" – powiedziała reżyser spektaklu "Matki" Alize Zandwijk z Teatru RO z Rotterdamu, jaki zobaczyłam podczas tegorocznego międzynarodowego festiwalu KONTAKT w Toruniu.

Słuchałam więc tej wyjątkowej narracji, prowadzącej do domów rodzinnych pozostawionych w Wenezueli, Iranie, Republice Zielonego Przylądka, Nigerii czy w Ghanie. "Kiedy byłam mała, babcia zawołała mnie do kuchni i powiedziała: - Włóż jedną rękę do mąki, a drugą do ryżu, to ci przyniesie w życiu szczęście. I sprawdziło się, bo jeszcze nigdy dotąd nie byłam głodna" – mówi Nicky Odumegwu z Republiki Zielonego Przylądka. "Nazywam się Nasi, co w języku mojego plemienia oznacza chińskie ryżowe danie. Moje imię to nic innego jak to, że jestem smaczna – mówi inna. W mojej najważniejszej książce, która jest zawsze przy mnie, są przepisy kucharskie. Kiedy gotuję ryż brom-brom, wspominam moją siostrę, która go bardzo lubiła". "Żeby cokolwiek dobrze ugotować, trzeba pomyśleć o czymś miłym, np. o wszystkich miłościach, stanach zakochania, a także jak najczęściej mieszać i potrząsać garnkiem" – mówi Rownia Mohunlol z Ghany. "Pamiętaj, powiedziała kiedyś mama, kobieta nigdy nie jada chleba lenistwa, a ja pomyślałam, Boże, jak ja temu sprostam?"– wspomina Nabila Raja.

Kiedy tak wsłuchuję się w te opowieści, przypominają mi się słowa Clarissy Pinkoli Ester o odwiecznej pokoleniowej hierarchii i o przekazywaniu kobiecej mądrości. "Pewnego razu przyśniło mi się, że opowiadam legendę i nagle poczułam, że ktoś zachęcająco poklepuje moją stopę. Spojrzałam w dół i spostrzegłam, że stoję na ramionach starej kobiety, która gładzi moje kostki i uśmiecha się do mnie – pisze w książce 'Biegnąca z wilkami'.- Powiedziałam jej: - Nie, nie, lepiej ty stań mi na ramionach, bo jesteś stara, a ja młoda. – Nie, nie – odparła. – Tak ma być. I zobaczyłam, że stoi na ramionach kobiety dużo starszej, która z kolei stała na ramionach następnej, i tak dalej… Wierzę tej starej kobiecie ze snu, że tak właśnie ma być".

I dokładnie tak samo usystematyzowane są opowiadane zdarzenia, uszeregowane w określonych porządkach czasowych. Powiązania z ich narratorkami prowadzą do środowisk, z których pochodzą. Raz słuchamy wydarzeń dynamicznych, to znów statycznych, wyciszonych. Opowieści wyznaczają obszar i przestrzeń emocji, które odbieramy i chcemy w nich uczestniczyć. Dźwięk wypowiadanych słów biegnie razem z ich znaczeniem i zabiera słuchających na inne kontynenty.

Słowa prowadzą słuchających poprzez trudności i zawiłości życia; pokazują, jaką ważną są przechowalnią pamięci o własnych dziejach, mają siłę pokonywania barier, zdawałoby się, nie do przezwyciężenia. Każde zdarzenie jest wskazówką prowadzącą nas do życia pełnego mądrości. Niektóre z kobiet opowiadają o tym, jak szukają wyjścia z własnych kłopotów. I co dziwne, ich opowieści niczego nie wymagają, oprócz uważnego słuchania. W pewnym momencie stają się prawdziwym specyfikiem, mającym zdolność przywracania zapomnianych marzeń i instynktów. Wzruszają i jednocześnie pobudzają do refleksji, do zastanowienia się nad sobą, wyzwalają tęsknoty. Dodają otuchy i wiary, że wszystko ma w życiu swój sens, tylko trzeba go zauważyć i zrozumieć. I w tym tkwiła ich prawdziwa siła. Słowa tego wieczoru wypływały ogromnym strumieniem z jednych serc i kierowały się do drugich. I nieustannie podlegały niezwykłej transformacji, a wspólne przyrządzanie posiłku w scenicznej kuchni stało się niezwykłym obrzędem.

Bo gdyby tak nie było, nikt nie odczułby pozytywnej energii, jaka wytworzyła się podczas tego wieczoru. "To jest niezwykłe, bo jak tylko każda z kobiet opowiadała swoja historię, wokół roztaczała się pozytywna energia – mówiła Alize Zandwijk. - Kiedy opowiada się własne przeżycia, powstaje wyjątkowy klimat, graniczący z oczyszczeniem. Słowa wypowiadane, wykrzyczane i wyszeptane nabierają nowego znaczenia i przekraczają dotychczasowe granice. Miłość, wolność, matka, dziecko to wyrazy z ogromnym potencjałem, wyzwalającym mnóstwo skojarzeń i odsyłające do własnych doświadczeń".

Bo dla opowieści nie ma znaczenia, z jakiego miejsca na kuli ziemskiej pochodzi. Ważne, że prowokuje słuchających do zastanowienia się nad własnym spojrzeniem na świat, potrafi wprowadzić do ich wnętrza nowy ład oraz harmonię i ma szanse rozkwitać w nich tylko wtedy, gdy naprawdę są sobą. Ostatnia opowieść w "Matkach" zakończyła się słowami: "Pamiętaj, urodziłaś się jako wolny człowiek i masz głos, więc używaj go".

Ilona Słojewska

V Międzynarodowy Festiwal Sztuki Opowiadania odbędzie się w dniach 17-21 listopada br. W Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie. Przyjadą na niego opowiadacze, pieśniarze, aojdowie, rapsodzi, żeby zaprezentować tradycyjne i współczesne opowiadania

Wejdź do księgarni

Tagi: Matki, matka, teatr, kuchnia, dziecko, wolność,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany