Ko(s)miczna futryna – Dariusz Rekosz

kzarecka

2008-07-18

kosmicznafutryna_160Zabrałam się za czytanie tej książki z nastawieniem – to będzie komedia. Uważam jednak, że takim mianem nie powinna zostać nazwana. Parodia – tak. Zaraz się rzuci na mnie tłum z okrzykiem "Parodia to komedia". Może i tak. Zależy, kto i jak na to patrzy. Skoro jednak istnieje rozróżnienie typu: komedia – komedia romantyczna, ja daję: komedia – parodia. I teraz – to dobrze, czy źle, że "Szyfr Jana Matejki 2" należy do drugiego worka?



Wbrew pozorom to trudne pytanie. Jeśli ktoś się nastawi, że pośmieje się przy dobrej komedii, już po kilku stronach szlag jasny go na miejscu trafi, książkę wyrzuci przez okno, a Rekosza nazwie beztalenciem. Jeśli nastawi się jednak na obcowanie z dobrą parodią, będzie zwijał się ze śmiechu. Wszystko zależy od poczucia humoru czytającego.

Znam autora osobiście i chyba tylko dzięki temu ta powieść u mnie nie przegrała. Gdybym nie miała pojęcia, jaki jest Darek Rekosz, pomyślałabym, że człowiek nażarł się grzybków halucynogennych, albo nie wziął leków antydepresyjnych. Jeden z głównych bohaterów jest takim idiotą, że aż trudno uwierzyć, że ktoś podobny mógłby chodzić bezpiecznie po polskich ulicach. Pojawiają się wątki, nazwijmy je sobie fantastyczne, i ludzie obrzucają się zaklęciami. Przy dialogach czasami aż chce się płakać (ze śmiechu, zażenowania, bólu?). A gdy pojawia się F-16, który przemierza nasze niebo, ląduje na ulicach i… zamraża faceta od "papiera madżika", pragnie się wyć (ze śmiechu, ze współczucia, z bezsilności?). I jeszcze te "zapisywanie śmiechu" – hie, hie, hie. Boże, tego już za wiele!
Ale, ale! Ale znam autora. I wiem, że choć nie posiada żółtych papierów, potrafi rozśmieszyć do łez. Jest prawdziwy. I, co może przerażać, jest taki, jak w swoich książkach. Mówi prosto z mostu, żartuje na każdym kroku, ciągle się śmieje. Jest po prostu radosnym człowiekiem. I wtedy nawet te tragiczne "hie, hie, hie" nie przeszkadza. Nie przeszkadza, bo jest… naturalne.

Czy ktoś z was mówi na parodie "głupkowate komedie"? To dość częste sformułowanie. Potrafię się z takich filmów pośmiać, jednak gdy patrzę na swojego męża, bądź brata, zastanawiam się: "Co oni w tym widzą?". Powiedzmy, że ja śmieję się co piętnaście minut, oni co dwie. I myślę, że "Ko(s)miczna futryna" jest właśnie dla takich ludzi. Więcej – sprawdziłam. Gdy czytałam mężowi fragmenty, śmiał się. Ja wtedy niestety nie. Owszem były i takie, które sprawiły, że i ja podnosiłam kąciki ust – choćby Bruce Willis, który boso, w oberwanym podkoszulku wychodzi wściekły z tunelu (wybuchł w nim autobus, w którym aktor jechał) i najpierw twierdząc, że człowiek nie ma ani chwili spokoju, po chwili pyta: - Skąd tu, kurwa, odjeżdża tramwaj do Szopienic? Zabawne są również opisy zabaw weselnych w innym wymiarze – głupek i pławienie (za tydzień idę na taką zabawę; marzyłabym o podobnych atrakcjach!). No może jeszcze Houston, mamy problem.
A cała historia? A cała historia udowadnia, że Jan Matejko to polski odpowiednik Leonarda da Vinci. Otóż nasz malarz też potrafił pozostawić dla potomnych wskazówki na obrazach. A jaka jest cała prawda? Polacy są nie z tej ziemi. Dosłownie. Tym, którzy uważają, że jesteśmy narodem wybranym, albo serce pęknie na pół z bólu, albo pęknie z dumy. Jedno jest pewne – pęknie. Jak mogłoby być inaczej? Trzy osoby dostają papiera madżika, gonią ich terroryści, uciekają F-16, jadą na spotkanie do Spodka, tam poznają tajemnicę Kosmicznej Futryny (będę się chwalić, tak będę!; otóż Panie i Panowie, Kosmiczna Futryna została odkryta lata temu w mieście kopalń, miedzi, tąpnięć i górników; skromnie dodam – w moim mieście; rezultat pogoni intelektualnej – jestem równie niesamowita i z pewnością nie z tej ziemi).

Reasumując – chcecie zwykłą komedię, sięgnijcie po inną książkę. Chcecie parodię (a tych w Polsce jest mało), u Rekosza traficie pod właściwy adres. Czy będzie "Szyfr Jana Matejki 3"? Nie mam pojęcia. Jeśli jednak będzie, to żywię nadzieję, że hie, hie, hie się tam nie znajdzie. Chyba, że już wcześniej przez Rekosza trafię do psychiatryka. Gdybym jednak przy zdrowych zmysłach została, a w SJM3 szalałoby wszędobylskie "hie", to sama poproszę o papiera madżika. Najlepiej żółte.

Dariusz Rekosz "Ko(s)miczna Futryna. Szyfr Jana Matejki 2"; Wydawnictwo: Replika; Format: 120 x 200 mm; Liczba stron: 244; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-60383-64-3

Katarzyna Zarecka


Al'Chorezmi Muhamad Arsch Musa - fragment "Ko(s)micznej futryny"

Krzyżak Objazdowy, czyli autor sam o sobie

Tagi: Dariusz Rekosz, Kosmiczna Futryna, SJM, książka, fragment,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany