Jak pisarz z pisarzem (3) – Daniel Koziarski rozmawia z Filipem Onichimowskim

dkoziarski

2010-08-12

onichimowski_160Daniel przeprowadził kolejny wywiad z cyklu "Jak pisarz z pisarzem". Tym razem na jego pytania odpowiadał Filip Onichimowski, autor między innymi powieści "Człowiek z Palermo". Co powiedział autor, który nie ma "najmniejszej ochoty aspirować do ligi Dana Browna"? Czy da się zaszufladkować? Co myśli o podziale Polski na A i B? Sprawdźcie.




Daniel Koziarski: - W powieści "Człowiek z Palermo" pokazujesz brutalne reguły rządzące południem Włoch, a w opowiadaniu "To nie jest kraj dla białych ludzi" z "Piątku, 2:45" okazuje się, że nieźle oberwać można również w RPA. Czyżbyś zdecydował się na to, że na jakiś czas wchodzisz do szuflady z twardą męską prozą?

Filip Onichimowski: - Słowo "szuflada" wywołuje u mnie gęsią skórkę. Niech to wystarczy za odpowiedź, czy sam do niej wchodzę. Od wrzucania do szuflad świat literacki ma swoich specjalistów i naprawdę nie trzeba ich wyręczać. Co do kwestii twardej, męskiej prozy, to i w "Zalanych" świat przedstawiony należał do gatunku tych niezbyt przyjaznych i nierozpieszczających zaludniających go bohaterów. W zasadzie był to taki "Mad Max w PGR’rze". Wtedy jednak wrzucono mnie do wora z "Prozą Zaangażowaną" lub "Prozą Północy", a nie twórczością dla twardzieli. Tym razem może będzie inaczej. Nie wnikając w to dalej, chciałbym powiedzieć, że konstruując moje teksty - choć popuszczam wodze fantazji - to jednak staram się trzymać bardzo bliski kontakt z realiami, które nas otaczają. A że nie postrzegam tego świata, jako jednej wielkiej sielankowej doliny szczęścia i spokoju, to znajduje to odzwierciedlenie w moich tekstach, które chyba jednak bardziej są wypadkową mojej wrażliwości i życiowych doświadczeń niż wykalkulowanej strategii.

Wróćmy do "Człowieka z Palermo". Inaczej niż Saviano w "Gomorze" zdajesz się dostrzegać pewne pozytywne strony "wzięcia wszystkiego za mordę" przez zorganizowane struktury przestępcze. Czy naprawdę uważasz, że taki substytut systemu sprawdziłby się, czy tylko prowokujesz tego rodzaju pytanie?

Ależ taki substytut systemu doskonale sprawdza się w wielu miejscach na ziemi. Choćby w południowych Włoszech, w Albanii, w Meksyku, czy też po sąsiedzku w Rosji. Wszystko się kręci aż miło popatrzeć. Odkładając zaś żarty na bok, to oczywiście, że chodziło mi o sprowokowanie pewnych pytań i wątpliwości, a nie pochwałę patologii. Wątpliwości jednak bardziej dotyczących słabości i wad naszego systemu oficjalnego, a nie przestępczego "drugiego obiegu". Słabości i wad systemu, będących konsekwencją giętkości naszych kręgosłupów moralnych i upadku wartości. Wydaje mi się, że "Człowiek z Palermo" powinien skłonić również do takich przemyśleń.

Od premiery "Człowieka…" minęło już kilka miesięcy. Czy ktoś z tak ostro i sugestywnie sportretowanego przez Ciebie Olsztyna się obraził, oburzył? A może wręcz przeciwnie – otrzymujesz dowody uznania za Twoją bezkompromisowość? Czyli słowem, opowiedz proszę o dotychczasowych reakcjach olsztynian na "Człowieka…".

Jak do tej pory nie spotkałem się z krytyką olsztyńskiego czytelnika. Były za to dowody uznania - jak moglibyśmy to określić. Pojawiały się tak miłe słowa jak i nawet jakieś prezenty, w podzięce za taki właśnie portret miasta. Nie ukrywam, że wiele sytuacji mnie totalnie zaskoczyło. Ogólnie cieszy mnie fakt, że znalazło się sporo czytelników, którzy znaleźli w książce wiele niuansów i smaczków odnoszących się do realiów Olsztyna w sposób nie do końca bezpośredni, i potrafili to docenić.

Kiedy czytałem "Człowieka…", myślałem o małych miejscowościach, w których życie toczy się dziwnym, specyficznym rytmem, ale za każdym razem, kiedy pojawiał się "Olsztyn", ten poziom abstrakcji musiał się wyłączać. W końcu, jako autor operujesz konkretem. Czy z perspektywy czasu nie uważasz, że gdyby "Olsztyn" nie pojawił się z nazwy, udałoby Ci się nadać książce niepomiernie większą uniwersalność?

Nie sądzę, by umiejscowienie książki w Olsztynie zmniejszało jej uniwersalność. Oczywiście czytelnicy z Olsztyna mają pewien bonus w postaci wspominanych wyżej niuansów i smaczków, czy też mniejszej bądź większej przyjemności obcowania ze znaną doskonale przestrzenią, tym razem jednak na kartach książki. Z drugiej strony pamiętajmy, że Olsztyn nie jest jakimś miejscem wyjątkowym w naszym kraju czy na świecie. Rysując portret przestrzeni duchowej tego miasta, starałem się bardziej stworzyć portret naszych czasów niż pojedynczego miejsca. Operowanie konkretem wcale nie musi zawężać przestrzeni postrzegania. Może ono przecież stanowić doskonałą podstawę do dalszych indywidualnych eksploracji i budowania skojarzeń. Wydaje mi się, że osiągnąłem w wielu miejscach taki właśnie efekt.

"Człowiek z Palermo" ma wyraziście zarysowaną fabułę, co jest niezaprzeczalnym atutem tej prozy. U nas jednak funkcję opowieści traktuje się po macoszemu – niektórzy eksperymentują formalnie zapominając o czytelniku i funkcji opowieści. Czy uważasz, że w Polsce trudno jest pisarzowi pogodzić literaturę piękną z użytkową?

Polska to dość specyficzne miejsce, jeśli idzie o świat literatury i książki. Tutaj uwielbiamy dzielić, wyznaczać sztywne granice, stawiać jedne rzeczy w opozycji do drugich, szufladkować, czy też popadać z jednej skrajności w inną. A ja nie mam żadnego parcia, żeby stawać w jednym szeregu z kandydatami do "poważnych nagród literackich", tak jak nie mam najmniejszej ochoty aspirować do ligi Dana Browna i innych. Wybieram drogę środka, bo w ten sposób staram się tworzyć taką literaturę, jaką sam lubię czytać. Reszta mnie nie interesuje.

Popuśćmy wodze fantazji. "Człowiek z Palermo", który zresztą ma spory potencjał filmowy, trafia na ekrany. Kogo obsadziłbyś w roli Don Paolo, młodego reemigranta, który staje się olsztyńskim Ojcem Chrzestnym?

Hahaha! Aż tak szalejemy? No dobra... Edward Norton byłby w tej roli dla mnie idealny.

Ostatnio, w kampanii prezydenckiej, znowu powrócił temat "Polski A" i "Polski B". U Ciebie "Polska B" istnieje zarówno w debiutanckich "Zalanych" jak i w "Człowieku z Palermo". Czy uważasz, że ten podział wynika w większej mierze z decyzji naszych polityków czy z polskiej mentalności?

Podział ten utrzymuje się tak, dzięki decyzjom politycznym, jak i skazom mentalnym obecnym w naszym społeczeństwie. Pamiętajmy jednak, że jego rodowód sięga dużo dawniejszych czasów. Zaborów i jeszcze wcześniej. Współczesnych możemy tylko winić za to, że bardzo opieszale starają się te dysproporcje zmniejszać. Ale i w tym ma swój udział ludzka natura i brutalne prawa ekonomii. W tej kwestii nic nie jest tak proste, jak byśmy chcieli, by było.

Nad czym obecnie pracujesz? Czy przeczytamy kiedyś kontynuację "Człowieka z Palermo"?

Nad kolejną powieścią. Rzeczą dla mnie bolesną i jak nigdy dotychczas tak mocno osobistą. Szczegółów nie zdradzam, ale uspokoję od razu, że melodramatu chyba nie popełnię. Co do kontynuacji, to muszę przyznać, że ku mojemu zaskoczeniu zostałem już o to zapytany bardzo dużą ilość razy. Tak dużą, że zacząłem się nad tym zastanawiać. Nawet jednak, jeśli się zdecyduję, by pójść w tym kierunku, to na pewno czytelnicy nie powinni się spodziewać typowego sequela. Ja nie lubię za długo się taplać w tej samej rzece.


"Człowiek z Palermo" - recenzja

Jak pisarz z pisarzem (1) - wywiad z Dawidem Kornagą

Jak pisarz z pisarzem (2) - wywiad z Krzysztofem Beśką

O książce "Piątek, 2:45"


Wejdź do księgarni - kup książkę "Człowiek z Palermo"

Kup książkę

Tagi: Jak pisarz z pisarzem, Opowiadania kryminalne, antologia, Al Capone w Warszawie,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany