Henryk nie skacze na zbity pysk, czyli nie ma z czego się śmiać
Są książki, które się połyka, są takie, które czyta się płacząc - ze wzruszenia lub ze śmiechu, a czasem i z jednego i z drugiego. Po lekturze "Nie ma z czego się śmiać" Stefanii Grodzieńskiej okazuje się, że są też książki, które czyta się... tańcząc. Ładna zapowiedź, prawda? Dlatego nie będę już nic wymyślać i pozostawię tutaj tylko słowa wydawcy. Może jeszcze tylko dodam, że książka została wyróżniona nagrodą Warszawskiej Premiery Literackiej (książka misiąca - październik).
czytaj więcej...